28 lis 2015

[11] Skazana na piekło

Cześć wszystkim ;)
Jak zwykle dziękuję Wam za to, że jesteście, ponieważ dla mnie to wiele znaczy i dzięki temu chętnie i z pełną motywacją siadam przed komputerem i biorę się za pisanie postów dla Was. Uwielbiam blogowanie i cieszę się, że mam możliwość robić to, co lubię.
Dzisiaj opowiem o książce pt. ''Skazana na piekło'' autorstwa Natalie Welsh.


Tytuł: Skazana na piekło
Autor: Natalie Welsh
Wydawnictwo: Hachette
Seria: Pisane przez życie

Książka ta opowiada historię Natalie, która trochę pogubiła się w życiu. Jest ona matką małej Nikity. Pewnego razu, z powodu braku środków do życia, zgodziła się przemycić narkotyki z Wenezueli. Niestety, ale została złapana i skazana na dziesięć lat w wenezuelskim więzieniu. Przeżyła rozłąkę z córką, którą zajęła się jej dobra i zaufana przyjaciółka. Znalazła się w świecie brutalnym, pełnym morderstw, wojen gangów, wobec których straże więzienne były nierzadko bezsilne lub też zbyt skorumpowane, aby jakkolwiek zareagować. Autorka zetknęła się z różnymi ludźmi i sytuacjami.  Po czterech latach udało jej się, jako pierwszej kobiecie z Europy zachodniej, uciec z owego więzienia wraz z człowiekiem, którego pokochała. Wróciła do Anglii, do swojej córki i postanowiła zacząć życie od nowa, zupełnie inaczej niż dotychczas. Doświadczenia z Wenezueli dały jej do myślenia i pozwoliły zupełnie inaczej podejść do życia.

Lektura ta opowiada niewątpliwie smutną historię życiową autorki. Natalie pogubiła się w życiu, zeszła na złą drogę, brakowało jej pieniędzy, a więc w akcie desperacji zgodziła się na przemyt narkotyków. Miała złe przeczucia, coś podpowiadało jej, że powinna się wycofać z całej akcji, a jednak podjęła się tego zadania i gorzko pożałowała, że nie zaufała swoim przeczuciom. Bohaterka była bardzo związana z córeczką, która była dla niej bardzo ważna, również mała Nikita kochała swoją matkę najbardziej na świecie. Moment rozstania matki z dzieckiem był dla mnie dramatyczny, rozklejający. Nie wyobrażam sobie, co musiała czuć Natalie mając świadomość, że tak długo nie zobaczy własnej córki, że nie będzie mogła być z nią, gdy ta będzie dorastać, gdy zacznie stawać się dojrzałą i dorosłą kobietą. Dziesięć lat to w końcu kawał czasu, a dziecko w wieku Nikity z roku na rok się zmienia. Bardziej jednak było mi żal samej dziewczynki. Nie miała pojęcia co zrobiła jej mama i nie wiedziała też, w jak poważne kłopoty się wpakowała i gdzie przez to wyląduje. Całe szczęście, że przyjaciółka Natalie okazała się dobrą kobietą i przygarnęła malutką Nikitę pod swój dach. Relacje autorki z tych kilku lat przebywania w więzieniu są przerażające i myślę, że nikt nie chciałby tego wszystkiego doświadczyć na własnej skórze, natomiast wydaje mi się, że tytuł książki jest mocno przesadzony i naciągany, ponieważ aż takiego piekła to bohaterka nie przeszła. Są znane historie życiowe ludzi, którzy również przebywali w więzieniu i rozstali się z najbliższymi osobami, a przeżyli rzeczy o wiele gorsze i straszniejsze. Życie Natalie owszem było bardzo skomplikowane, pełne złych i bolesnych doświadczeń, ale znane są opowieści o wiele bardziej dramatyczne. Sama Natalie też moim zdaniem postąpiła głupio, ponieważ wiedziała, jakie mogą być konsekwencje przemytu narkotyków, wiedziała, że ma dziecko i powinna zachowywać się odpowiedzialnie, a mimo wszystko zaryzykowała. Nie powinnam jednak jej oceniać, bo w końcu kim ja jestem, aby mieć do tego prawo? Nie mniej jednak autorka decydując się wydać ową książkę na pewno liczyła się z faktem, że będzie oceniana i to przez tysiące ludzi na całym świecie, do których dotrze jej autobiografia. Cieszę się, że Natalie udało się uciec i w miarę poukładać sobie życie. Poznała kogoś, kogo bardzo kochała, chociaż związek ten nie przetrwał. Czytało się szybko, nie była to pozycja, przez którą ciężko było przebrnąć, pochłonęłam ją w jeden dzień. Lektura sama w sobie jest dobra, pokazuje trudne sytuacje i przykrą historię życiową, poruszającą, ale są jednak o wiele gorsze i bardziej dramatyczne, a tytułowe piekło wcale nie było aż takim piekłem, na jakie się zapowiadało. Ową książkę oceniam więc takim 7,5/10. 

Przykładowy cytat z książki:
Żal mi ludzi, którzy przemycają narkotyki, a organizatorzy tego procederu napawają mnie wręcz odrazą. Zwykli kurierzy często nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Nikt ich nie ostrzega, że mogą spędzić kilka lat w więzieniu w obcym kraju. Ponoszą największe ryzyko i dostają marne grosze w porównaniu z dilerami. Są tylko pionkami w niebezpiecznej grze. Dilerów nie obchodzi, że rujnują czyjeś życie, że ktoś będzie cierpiał. A przecież są w pełni świadomi ryzyka i dlatego nie biorą udziału w przemycie.



Już niebawem pojawi się coś nowego...
Śledź mnie w internetach:

Do następnej ;)



24 lis 2015

[10] The Secret Circle

Witam :)
Cieszę się, że czytacie mojego bloga i podoba Wam się to, co robię. To daje mi motywację i jeszcze więcej chęci do pisania kolejnych postów. Poza tym w końcu mogę wykorzystać moje uzależnienie od książek, filmów i seriali i połączyć to z moim cichym zamiłowaniem do pisania różnego rodzaju rzeczy. Kiedy człowiek robi to, co lubi czuje się zazwyczaj naprawdę dobrze, więc dziękuję Wam, że mam taką szansę i pomagacie mi to wszystko rozwijać.
Dzisiaj opowiem Wam o serialu, który może nie jest bardzo znany, ale niewątpliwie ciekawy i warty omówienia - "The Secret Circle", czyli "Tajemny Krąg".


Tytuł: The Secret Circle
Polski tytuł: Tajemny Krąg
Ilość sezonów: 1
Ilość odcinków: 22

Cassie Blake, normalna nastolatka, straciła matkę w pożarze. Sierota przeprowadza się do babci Jane, do miasteczka Chance Harbor. Idzie do nowej szkoły, gdzie poznaje nowych znajomych: Adam Conant, Faye Chamberlain, Diana Meade, Melissa Glaser, Nick Armstrong. Wkrótce dowiaduje się, że tak jak piątka jej nowo poznanych znajomych, dziewczyna jest czarownicą. Z początku w ogóle im nie wierzy, jednak Adam pomaga jej odkryć swoje moce. Razem tworzą magiczny krąg czarownic, który po połączeniu staje się silniejszy. Jednak po ceremonii połączenia kręgu czarownice tracą swoją indywidualną moc, mogą czarować jedynie w grupie. Niebawem rozpoczynają się dziwne wydarzenia, za którymi stoją łowcy czarownic, którzy chcą za wszelką cenę pozbyć się potomków wiedźm z dawnego kręgu. Jedno z rodziców każdego z nastolatków także było kiedyś członkiem kręgu, zanim nie doszło do tragedii na pewnym statku. Krąg musi niejednokrotnie mierzyć się z łowcami i walczyć o własne życie. Cassie odkrywa w sobie coś więcej niż moc, jaką daje jej krąg. Okazuje się, że posiada zdolność posługiwania się czarną magią, która jest potężna, ale niebezpieczna. Pojawiają się także wątki miłosne. Po śmierci Nicka do akcji wkracza jego brat, również czarodziej, Jake Armstrong. Z początku trzyma on stronę łowców czarownic, jednak kiedy poznaje ich prawdziwe cele zaczyna współpracować z kręgiem i czuje się zobowiązany do pomocy wiedźmom. Na jaw wychodzi fakt, że Cassie jest córką Johna Blackwella, potężnego czarownika, którego jednak zgubiła czarna magia. Ojciec dziewczyny sprawia wrażenie gotowego do pomocy swojej córce i jej kręgowi. Na końcu jednak okazuje się, że John nadal jest złym człowiekiem, nad którym władzę ma jego magia. Co zatem stanie się z kręgiem? Czy pokonają łowców i silnego Johna Blackwella? Czy Cassie jest wystarczająco silna? Czy magia kręgu podoła wyzwaniu? 


Opisując o czym jest serial jak zwykle pominęłam wiele wątków, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że mogą to czytać osoby, które jeszcze owego serialu nie widziały i dopiero zamierzają go obejrzeć. Fabuła jest tak naprawdę o wiele bogatsza, cały czas coś się dzieje, ani na moment nie można się oderwać bo zaraz się przegapi coś ważnego. Serial jest pełen emocji, napięcia, wciąga całkowicie w świat bohaterów. Dzieją się rzeczy niesamowite. Ja osobiście byłam i nadal jestem szczerze zachwycona tym serialem, bardzo mi się podobał. Świetna fabuła, mnóstwo wątków, akcja, emocje, czyli praktycznie wszystko, czego oczekuję od dobrego kina. Twórców podziwiam za pomysłowość. Sympatią darzyłam postać Cassie. Choć z początku była sceptycznie nastawiona do wszystkiego, w co wprowadzali ją nowi znajomi, to kiedy jednak uwierzyła w swoje niezwykłe zdolności, dała sobie radę ze wszystkimi wyzwaniami losu. Była potężną czarownicą i nie pozwoliła czarnej magii sobą zawładnąć. Kolejną postacią, którą lubiłam była Diana. Przede wszystkim piękna, bardzo dobra i lojalna przyjaciółka, uchodziła za przywódczynię kręgu, chociaż później stała się nią Cassie. Jej osoba nadawała całemu serialowi czegoś niepowtarzalnego.  Podobał mi się także Adam. Kolejny dobry przyjaciel, początkowo chłopak Diany, później zakochany w Cassie. Miał świetny charakter i widać było, że to dopracowana postać. No i ostatnia z moich faworytów, czyli Faye. Nieodpowiedzialna, niecierpliwa, zaskakująca, porywcza, pomysłowa i szalona czarownica. Zawsze dążyła do realizowania swoich celów i nigdy się nie poddawała. Chociaż wiele razy namieszała, to i tak koniec końców była dobrą przyjaciółką. Przez większość czasu była jednak ukazana jako osoba z charakterem typowej suki, co mi się bardzo podobało, ponieważ taka postać pasowała niewątpliwie do tego serialu. Natomiast postacią, której nie mogłam znieść była Dawn Chamberlain, czyli matka Faye. Za wszelką cenę pragnęła swojej mocy, którą, jako była czarownica, utraciła. Wiele namieszała i nie chciała pomóc swojej córce, nie wspierała jej, była zapatrzona w siebie. Irytowała mnie niesamowicie i od samego właściwie początku jej nienawidziłam. 


Serial ten jest jednym z moich ulubionych. Obejrzałam go w niecałe dwa dni, nie mogłam się od niego oderwać i po skończeniu długo jeszcze nie mogłam o nim zapomnieć i wciąż rozmyślałam o bohaterach. Bardzo żałuję, że jest tylko jeden sezon owego serialu. Planowane było o wiele więcej sezonów, ale skończyło się na jednym. Powodem przerwania emisji była rzekomo słaba oglądalność i zbyt duży koszt efektów specjalnych. Co do słabej oglądalności to coś mi się nie wydaje, żeby to było prawdą, a co do efektów specjalnych...no, może. Nie mniej jednak żałuję, że nie kontynuowano opowieści o Tajemnym Kręgu, która była ciekawa. Teraz mogę jedynie sama wyobrażać sobie jakie byłyby dalsze losy grupy czarownic. Nie wszystkie wątki udało się niestety zakończyć, niektóre rzeczy pozostały niewyjaśnione, co też jest przykre. Akcja jest pełna magii, w końcu czego można się spodziewać po serialu o czarownicach. 
Każdemu, kto szuka czegoś ciekawego, magicznego, pełnego akcji i emocji, serdecznie polecam ten serial. Moja ocena wynosi 10/10.

Serial można obejrzeć na zalukaj lub wyszukując pojedyncze odcinki na stronie anyfiles.




Już niedługo coś całkiem nowego...
Śledź mnie w internetach:

Do następnego ;)





22 lis 2015

[9] Zaburzenia odżywiania - trzy książki.

Witam wszystkich.
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze i przypominam, że jestem za nie naprawdę bardzo wdzięczna. W tym poście poruszę temat niewątpliwie trudny, ale warty omówienia. Opiszę to na podstawie nie jednej, a aż trzech książek o owej tematyce. Jak pewnie domyślacie się już po tytule zamierzam przybliżyć Wam nieco kwestię zaburzeń odżywiania na podstawie wybranych przeze mnie lektur.


Trzy wybrane przeze mnie tytuły to:
''Chuda'' - Judith Fathallah
'"Dziennik Bulimiczki" - Elisabeth Zoller, Brigitte Kolloch
''Przeklinam Cię, Ciało'' - Wanda Lachowicz


Pierwsza pozycja na liście - ''Chuda'' - opowiada o nastolatce chorującej na anoreksję. Autorka zachorowała w wieku trzynastu lat. Zmagała się z chorobą trzy lata. Trafiła do szpitala psychiatrycznego i przeszła swoje własne piekło. Książka skupia się na przeżyciach bohaterki, pokazuje bez owijania w bawełnę jak wygląda życie z perspektywy osoby chorej. Dziewczynie udaje się jednak wyjść z choroby, dzisiaj jest już wyleczona.
Mnie osobiście książka średnio się podobała. Porusza ona temat bardzo poważny, o którym należy mówić, ale niczym nie różni się od wielu innych lektur o tej tematyce. Pokazuje jak bohater lub bohaterka opowieści wpada w chorobę, jak z nią walczy, ląduje w szpitalach no i tam najczęściej po prostu zdrowieje. Tego typu książki dają do myślenia, ukazują jak trudna jest ta choroba, jak łatwo w nią wpaść, a jak ciężko z niej wyjść. Mimo wszystko jednak jest sporo podobnych dzieł, które wciąż powtarzają jeden i ten sam schemat, który już opisałam. Tematyka dobra, ukazane jak najbardziej prawdziwie i zgodnie z rzeczywistością, ale za bardzo oklepanie, więc ocenia wynosi 7/10. 
Kilka cytatów z owej książki: 
Zaledwie cienka linia odgradza przyjemność od bólu i nie trzeba być szalonym, by to przyznać.
Czemu oczekiwała ode mnie prawdy, skoro kłamstwa były łatwiejsze do przyjęcia?
Bo zbyt wcześnie się nauczyłam, że wszystko jest niestałe, niestabilne i fałszywe, a jedynym sposobem, żeby poczuć tę cholerną pewność, jest wytworzenie jej sobie samemu...
Szaleństwo jest jak zgubienie drogi. Przy sprzyjającym splocie okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych może się przytrafić każdemu. 


Kolejna pozycja z listy, czyli ''Dziennik Bulimiczki'' opowiada o dziewczynie o imieniu Iza, która chciała schudnąć tylko parę kilogramów, a skończyło się na tym, że straciła kontrolę nad własnym życiem. Wpadła w błędne koło, nie chciała dopuścić do siebie myśli, że jest chora. Zrozumiała to dopiero, kiedy przyłapano ją na kradzieży jedzenia w supermarkecie. Dziewczyna pozwoliła sobie pomóc. Droga do zdrowia była długa i ciężka, ale oczywiście udało się. 
Pozycja niewątpliwie ciekawa, napisana w formie pamiętnika. Iza opowiada o swoich wewnętrznych przeżyciach. Książka ta jest źródłem informacji, naprawdę wiele można się z niej dowiedzieć o tej chorobie. Wyznania bohaterki pozwalają spojrzeć na świat oczami osoby chorej, zrozumieć ją. To pozwala nam dostrzec jak ciężka jest ta choroba. Niestety, ale muszę się tego uczepić - znowu powtarzany jest ten sam schemat, który psuje większość książek tego typu. Bohater powoli wpada w chorobę, uświadamia sobie, że jest chory, trafia do szpitala, przechodzi długą terapię, zdrowieje i koniec. Proste, oklepane, do przewidzenia, nic zaskakującego. Ważniejsze jest jednak to, że lektura ukazuje przykrą rzeczywistość i realia tej choroby, która dotyka coraz więcej osób, najczęściej bardzo młodych. Książka jest dobra, ale troszkę zbyt oklepana jednym prostym schematem. Ocena wynosi w takim razie 8/10. 
Kilka cytatów z ''Dziennika Bulimiczki":
Być może, aby być sobie wiernym, aby się spełnić, trzeba być trochę stukniętym. Być może. Ale gdy za wszelką cenę chce się osiągnąć ten cel, jest się egoistą, rani się innych. W każdym razie tak się myśli. Dlatego, że inni muszą pogodzić się z tym, że ty nie jesteś taka, jaką oni chcieliby ciebie mieć. O to chodzi. Mam marzenie, mam wiele marzeń. I będę wystarczająco stuknięta, żeby je zrealizować. A wy musicie kochać mnie taką, jaka jestem. Razem z moimi marzeniami, taką, jaka jestem.
Wszędzie tam gdzie jest światło, jest również cień.
Świat i ludzie są czymś więcej niż to, co nasz biedny umysł potrafi zrozumieć.
Ale widocznie było już za późno. Nie potrafiłam już rozmawiać, nie umiałam się otworzyć. Byłam zbyt smutna i za bardzo zamknięta w sobie.


Trzecia, no i zarazem ostatnia pozycja z listy - ''Przeklinam Cię, ciało'' opowiada o dziewczynie, która przeszła przez koszmar anoreksji i bulimii. Leczyła się w szpitalach psychiatrycznych, miała kontakt z narkotykami. Autorka opowiada o swoich wewnętrznych przeżyciach, o problemach z rodzicami, o odreagowywaniu tego wymiotami, o celu, jaki sobie obrała - doprowadzenie się do śmierci.                                                                       Ta książka jest zdecydowanie najlepsza ze wszystkich opisanych przeze mnie w tym poście. Historia tej dziewczyny nie jest wpasowana w ten schemat, o którym mówiłam wcześniej, tutaj jest inaczej. Po wyjściu ze szpitala bohaterka ma mnóstwo momentów załamań, gorszych chwil, nie jest aż tak znowu dobrze i prawdopodobnie nigdy do końca zdrowia nie odzyska. Tym lektura różni się od powyższych - tamte dziewczyny wszystkie po leczeniu zdrowieją, a tutaj walka o siebie i swoje życie nadal trwa. Ta opowieść sama w sobie jest genialna. Daje do myślenia, zwłaszcza przy dzisiejszym kulcie szczupłego ciała, tego typu historie pokazują bowiem, do czego może prowadzić podążenie za trendami i pragnienie wpasowania się w to, co modne. Tego typu lektury powinny być przede wszystkim przestrogą, pokazują one także rzeczywistość osoby chorej i brutalną prawdę o chorobie. Książka, jaką jest ''Przeklinam Cię, ciało'' Wandy Lachowicz zdecydowanie zasługuje na polecenie z wymienionych wyżej powodów, a więc oceniam ją zatem takim mocnym 9/10.                                                                                    A oto kilka cytatów z owej książki:
Przez chwilę wydaje mi się, że słyszę śmiech. To życie ze mnie drwi...
Jestem tchórzem, nie potrafię żyć, nie umiem się zabić, będę zdychać powoli w męczarniach, aż zjedzą mnie robaki i w ten sposób spełni się mój sen.
To twój film, w którym sama grasz główną rolę. I nie da się tego zmienić. Ten film nazywa się życie i możesz je wygrać albo przegrać.
Ból jest jak igła, kawałek raniącego skórę szkła, niewidoczny dla innych cierń. Ściska, opasuje, kaleczy, rani, zniewala, dręczy, a w końcu zabija. Jest cierpieniem i wybawieniem. Człowiek, ogarnięty bólem nie do wytrzymania, nie ma siły już myśleć o niczym innym. Nie ma niczego poza nim. Walczy, potem się poddaje. Akceptuje sytuację, przyzwyczaja się do niej, oswaja ból. Uczy się z nim żyć.
Nie potrzebuję miłości a tym bardziej litości. Kocham i przeklinam tylko swoje ciało. Jestem jak (...) zraniony ptak, któremu zamiast skrzydeł ktoś wyrwał serce.
Dlatego z kilku powodów nigdy nie będę miała dzieci. Po pierwsze, mogą być takie jak ja, po drugie, nie byłabym w stanie ich kochać tak bezgranicznie durną i ślepą miłością. Dziecko to powielanie naszych wad w mniejszym formacie, to ograniczenie własnej wolności, a ja nienawidzę, kiedy mi się cokolwiek ogranicza.

 Mnie osobiście najlepiej czytało się ''Przeklinam Cię, ciało''. Ta pozycja została w mojej pamięci, po przeczytaniu jeszcze długo nie potrafiłam o niej zapomnieć. ''Chuda'' nie siedzi zbyt długo w człowieku, przynajmniej nie we mnie. Największą wadą książek o tematyce zaburzeń odżywiania jest wielokrotnie wspomniany schemat, w który idealnie wpasowują się historie opisane w wielu osobnych lekturach. To trochę tak, jakby było mnóstwo książek o tym samym, tylko pozmieniane szczegóły i imiona bohaterów. Trochę to nie ma sensu, pomimo faktu, że każda z tych opowieści może opisywać inne przeżycia, pokazywać realia choroby i przede wszystkim uświadamiać ludzi, jak niebezpieczny jest dzisiejszy kult szczupłego ciała. Uważam, że najpiękniejszym człowiekiem jest ten, kto jest dobrym człowiekiem. Nieważne, czy gruby czy chudy, ważne jakim jest człowiekiem.
Każdemu, kto potrzebuje trochę przemyśleń, jest zainteresowany tematem serdecznie polecam te książki, mimo wszystko.


Już niebawem coś nowego...
Śledź mnie w internetach:

Do zobaczenia ;)



21 lis 2015

[8] Trzynastka

Witajcie :)
Siedzę sobie właśnie, uczę się matematyki i piję sok pomarańczowy. Postanowiłam napisać dla Was coś nowego. Dziękuję, jak zawsze, za to, że jesteście, czytacie i pokazujecie swoją aktywność tutaj.
W tej notce postanowiłam, że opowiem Wam o filmie pt. ''Trzynastka''.



Film opowiada historię trzynastoletniej Tracey. Dziewczyna nie sprawia problemów wychowawczych, dobrze się uczy. Jednak rozstanie rodziców okazuje się dla niej bardzo trudnym i ciężkim przeżyciem. Zmęczona swoim nudnym i monotonnym życiem zaprzyjaźnia się z Evie - dziewczyną, która przykładem dobrej nie jest. Pod wpływem nowej koleżanki Tracey niesamowicie się zmienia. Zaczyna brać narkotyki, pić alkohol, przestaje się uczyć, może nie zdać do kolejnej klasy, wagaruje, kradnie. Kiedy matka dziewczyny dowiaduje się o jej problemach na jaw wychodzi prawdziwa twarz Evie. Rodzicielka Tracey nie zostawia jej jednak samej i chce pomóc swojej córce odzyskać dawne życie.

Znalazłam ten film zupełnie przypadkowo i nie planowałam go obejrzeć. Zaintrygował mnie jednak i postanowiłam poświęcić mu swój czas. Uczucia po seansie miałam mieszane. Film z jednej strony dobry, ponieważ pokazuje coś, co dzieje się naprawdę. Nastoletnie dziewczyny często są właśnie takie, jak Evie czy później również Tracey. Buntują się, popadają w nałogi, kradną, wagarują, olewają całkowicie naukę, wdają się w konflikty z rodzicami. To smutne, że młodzi ludzie postępują w ten sposób i niejednokrotnie niszczą sobie tym życie na długie, długie lata. Pocieszyło mnie to, że matka Tracey stała za nią murem i bardzo chciała jej pomóc naprawić życie i zacząć od nowa. Evie natomiast to kawał okropnej, wrednej osoby, z której już najprawdopodobniej nic nie będzie. Zdenerwowało mnie jej zachowanie na końcu, kiedy ich ''wyczyny'' ujrzały światło dzienne. Dobija mnie fakt, że to dzieje się naprawdę. Wolałabym, żeby to był tylko i wyłącznie film. 




Minusem filmu jest to, że ciężko się go ogląda. Oczywiście, że dzieła o tej tematyce nigdy nie będą łatwe, lekkie i przyjemne. Widziałam mnóstwo filmów poruszających taki lub podobny problem i chociaż były ciężkie, to zdecydowanie inaczej się je oglądało. Ten miał w sobie coś takiego, że był momentami zbyt trudny i zbyt irytujący. Trudno mi to opisać, ale może ktoś ma podobne odczucia po obejrzeniu. Podoba mi się to, że twórcy filmów poruszają tematy ważne, prawdziwe, takie, które są obecne w świecie nas otaczającym. Przez cały seans wiedziałam gdzieś wewnątrz siebie, że Tracey to jednak naprawdę dobra dziewczyna, tylko bardzo zagubiona i osłabiona psychicznie. Mam szczerą nadzieję, że się nie pomyliłam. To dzieło może być także przestrogą dla młodych dziewczyn, które mają głupoty w głowie. Pokazane tutaj jest, jak bardzo kilka drobnych błędów czy wpuszczenie niewłaściwej osoby do naszego życia może je kompletnie zniszczyć. Łatwo jest zniszczyć, ale trudno odbudować. Nastolatkom polecam więc zapoznanie się z tym filmem i przemyślenie sobie pewnych rzeczy, no i zadanie sobie pytania ''czy warto?''. Tracey powinna dać do myślenia wszystkim, którzy mają kontakt z osobami podobnymi do Evie. 

Podsumowując powiem, że film choć ma kilka minusów jest w porządku. Polecam, można obejrzeć, nie zaszkodzi a pomóc może.
Ocena:8/10.

Film jest dostępny tutaj.




Już niebawem napiszę coś nowego...
Śledź mnie w internetach:

Do kolejnego ;) 

18 lis 2015

[7] Dziewczyny z przemytu

Witam wszystkich :)
Bardzo dziękuję, że wciąż tu jesteście i czytacie mojego bloga. Dziękuję za komentarze, motywujecie mnie do działania, co jest bardzo miłe. Powtarzam się co post, ale to nic, bo jeśli tylko jest za co, to zawsze należy dziękować do upadłego.
W tym poście opowiem Wam o filmie, który porusza tematykę ciężką, brutalną i trudną. Uważam jednak, że pewne tematy trzeba poruszać, a ludzi należy uświadamiać, że takie rzeczy się niestety dzieją na tym świecie. Mowa oczywiście o filmie pt. ''Dziewczyny z przemytu''.


Human Trafficking.

Film ten porusza tematykę handlu ludźmi. Opowiada o kilku różnych przypadkach:
  • Nadia, szesnastoletnia Ukrainka, tancerka baletowa, chce wyjechać w nadziei na lepsze życie. Jej ojciec Wiktor jest temu przeciwny. Pewnego dnia dziewczyna licząc na karierę w agencji modelek ucieka z domu i znika bez wieści. 
  • Podczas wakacji w Azji amerykańskie małżeństwo traci swoją dwunastoletnią córkę Annie.
  • Samotnie wychowująca dziecko Helena, mieszkanka Pragi, spotyka zamożnego biznesmena. Znajomość okazuje się jednak bardzo niebezpieczna. 
  • W Rumunii siedemnastoletnia sierota Katerina poznaje chłopaka dzięki internetowej agencji matrymonialnej. Chłopak jednak nie ma wobec niej dobrych zamiarów. 
Wszystkie powyżej opisane osoby, jak można się domyślić, trafiają w ręce handlarzy żywym towarem. Są wykorzystywane, zmuszane do prostytucji, a właściciele tego brutalnego biznesu dosłownie śpią na pieniądzach. Tropem porywanych osób wyrusza agentka FBI Kate Morozov. Jej celem jest odnalezienie i ukaranie tego, który jest głównym zarządcą całego procesu. Ciężko to zrealizować, ale Kate doszła po trupach do celu. Udało się uwolnić mnóstwo młodych dziewczyn, a sprawców tego wszystkiego odpowiednio ukarać.

Fabuła jak zawsze w wielkim skrócie, żeby nie opowiedzieć zbyt dużo osobom, które owego dzieła filmowego jeszcze nie widziały. Po drodze FBI napotyka trudności, to nie jest tak, że od razu wszystko się udało. Jest bardzo wiele scen, w których widać jak wygląda codzienność tych dziewczyn. Film jest pełen brutalnych scen, wstrząsający, szokujący. Ludzie często nie są świadomi tego, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. I po to właśnie powstają takie filmy, aby uświadamiać, że ten okrutny biznes kwitnie i ma się niestety całkiem dobrze. Każdego roku mnóstwo kobiet staje się ofiarami handlarzy ludźmi. Spora część z nich nigdy się nie odnajduje. To cholernie przykre, ale rzeczywistość jest ciężka i brutalna. Może nam się wydawać, że to dzieje się ''gdzieś daleko'', ale wbrew pozorom i całkiem blisko nas zdarzają się takie przypadki. Ciężko się o tym mówi, ale moim zdaniem powinno się. 
Film jest naprawdę rewelacyjny, bardzo dobrze nakręcony, mistrzowska gra aktorów. Wyobrażam sobie jak trudna musiała być rola w takim filmie. To dzieło idealnie oddaje przykre realia tego wszystkiego. Ma on w sobie coś takiego, że trafia do człowieka, chwyta go za serce, wstrząsa nim. Ja osobiście byłam w naprawdę wielkim szoku i długo nie umiałam zapomnieć o tym filmie. Lubię oglądać czasem tak zwane ''cięższe'' filmy właśnie tego typu. Polecam każdemu, kto nie jest bardzo wrażliwy, ma nieco mocniejsze nerwy i jest gotowy na zmierzenie się z rzeczywistością. Osoby wrażliwsze nie powinny moim zdaniem na to patrzeć, to mogłoby źle wpłynąć na ich psychikę. Z mojej strony natomiast polecam ten film, bo jest dobry i cholernie daje do myślenia.
Ocena: 10/10 

Film jest do obejrzenia w dwóch częściach:





Niebawem znowu coś Wam tutaj opowiem...
Śledź mnie w internetach:

Do kolejnego! ;) 


15 lis 2015

[6] Okaleczona

Cześć :)
Bardzo dziękuję za wszystkie Wasze komentarze. Wiem, że powtarzam się w każdym poście, ale naprawdę chcę żebyście wiedzieli, jak ważna jest dla mnie opinia czytelników.
Tym razem opowiem Wam o książce pt. ''Okaleczona''.


Autor: Cathy Glass

Cathy Glass jest matką zastępczą, daje dom dzieciom pokrzywdzonym i potrzebującym. ''Okaleczona'' opowiada o trzynastoletniej dziewczynce o imieniu Dawn, która trafia pod dach Cathy. Z początku sprawia ona wrażenie dobrze wychowanej, grzecznej dziewczyny, niestety są to jednak tylko pozory. Bardzo szybko zaczynają się problemy. Dawn wagaruje, ucieka z domu, nadużywa alkoholu. Okazuje się też, że ma lukę w pamięci. Nie pamięta, co działo się z nią między 4 a 9 rokiem życia. Jej psychika ewidentnie wypiera jakieś wspomnienia. Na jaw wychodzi fakt, że Dawn się okalecza, próbuje nawet popełnić samobójstwo. Przez bardzo długi czas nikt nie wie jednak jakie są przyczyny ogromnych problemów dziewczyny. Wkrótce jednak wszystko się wyjaśnia. Dawn została wysłana do wujostwa, gdzie była molestowana. Przeżyła traumę i trwała w błędnym przekonaniu, że to wszystko, co się stało jest tylko i wyłącznie jej winą. Niestety, ale ostatecznym wyjściem jest wysłanie dziewczyny do szpitala psychiatrycznego, więc wyprowadza się od Cathy. Po kilku latach Glass odbiera niespodziewany telefon od...Dawn! Dzwoni do niej jako dorosła kobieta i opowiada co u niej słychać. Dowiadujemy się, że dziewczyna poukładała sobie życie i ma się całkiem dobrze. 

Historia Dawn niesamowicie mnie wzruszyła. Lekturę miałam na jeden dzień. Pochłonęłam ją niesamowicie szybko, czułam się tak, jakbym żyła życiem bohaterów. Książki Cathy są tak napisane, że strasznie szybko się je czyta i cały czas chce się więcej i więcej. ''Jeszcze jeden rozdział'' kończył się przynajmniej sześcioma kolejnymi. Podziwiam autorkę za wytrwałość, za to, że była opanowana i wiedziała co robić w każdej sytuacji. Nie poddała się i walczyła o Dawn do samego końca. Miała z nią naprawdę mnóstwo problemów, ale mimo wszystko chciała jej pomóc. Mało kto byłby na tyle silny i wytrzymały, żeby to znieść. To co zrobiła w tym przypadku Cathy Glass było moim zdaniem niesamowite. Opisując fabułę pominęłam oczywiście wiele wątków, to tak żeby nie zdradzać zbyt wiele osobom, które zamierzają tę książkę dopiero przeczytać. Serce mi pękło, gdy dowiedziałam się co było przyczyną kłopotów dziewczyny. W głowie nie mieści mi się to, co ją spotkało. W dodatku opieka społeczna moim zdaniem miała bardzo lekceważące podejście do przypadku Dawn, co jest przykre, bo to właśnie oni w pierwszej kolejności powinni byli jej pomóc, a jednak zrobiła to Cathy. Czytając cały czas było mi przykro, że trzynastolatka musi przechodzić przez coś takiego i w tak młodym wieku zmagać się z tak trudnymi sytuacjami. Na samym końcu, kiedy Dawn zadzwoniła do Cathy po kilku latach siedziałam i płakałam. Nie mogłam się pozbierać przez kilka dni po tej lekturze. To było takie niesamowite, działa na człowieka jak bomba emocji. 

Historia jest naprawdę niesamowita, porusza i chwyta na serce. Każdemu, kto jest gotowy zmierzyć się z przeróżnymi emocjami polecam tę książkę. To przykra opowieść, ale daje do myślenia i ruszy każdego człowieka. 
Ocena: 10/10 





Śledź mnie w internetach: 

Do następnej ;) 

14 lis 2015

[5] Gwiazd Naszych Wina

Dzień dobry! ;)
Cieszę się, że mam teraz trochę luźniejszy tydzień i dużo czasu na pisanie postów. Niestety, ale to co dobre szybko się kończy. Uprzedzam więc, że nie zawsze posty będą codziennie, ale w każdym tygodniu coś się pojawi. Mam mnóstwo pomysłów na notki.
Dziękuję bardzo za Wasze komentarze, przede wszystkim to one mnie motywują. Wszystkie czytam i za wszystkie dziękuję.
W tej notce postanowiłam opowiedzieć o (jak pewnie domyślacie się po tytule) książce i filmie pt. ''Gwiazd Naszych Wina''.


Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy las

Książka opowiada o nastoletniej Hazel i jej znajomym Gusie. Pomimo młodego wieku musieli oni stawić czoła czemuś, z czym nieraz dorosły człowiek nie potrafi sobie poradzić. Dziewczyna ma zdiagnozowanego raka i nadopiekuńczych rodziców, a chłopak był koszykarzem, zanim amputowano mu nogę. Nastolatkowie poznają się na spotkaniu grupy wsparcia dla osób chorujących dla raka. Od początku zwrócili na siebie uwagę. Oboje mają ciężkie doświadczenia, połączyło ich także zamiłowanie do literatury. Największym marzeniem Hazel jest poznanie osobiście autora jej ulubionej powieści - Petera Van Houtena. Próbowała ona się z nim skontaktować, ale spotkanie nie doszło do skutku. Gus jednak nie należy do osób, które łatwo się poddają i to właśnie jemu udaje się zdobyć zaproszenie na spotkanie z pisarzem w Amsterdamie. Jako towarzyszkę podróży zabiera ze sobą Hazel. Peter Van Houten okazuje się beznadziejnym człowiekiem, młodzi wychodzą bardzo niezadowoleni ze spotkania. Postanawiają jednak nacieszyć się faktem, że są w Amsterdamie i korzystają z wyjazdu, co bardzo ich do siebie zbliża. Po powrocie do domu jednak wszystko się komplikuje, a jedno z nich umiera...


Przeczytałam tą książkę bardzo szybko, jest ona lekko napisana. Powieść ta ma dobre opinie, a ja jednak uważam, że lektura jest przeciętna. Plusem na pewno jest tutaj pokazanie, że młodzież także zmaga się z problemami takimi jak rak, ale pomimo wszystko potrafi korzystać z życia i pogodzić się z sytuacją. Ukazana została wzajemna sympatia młodych ludzi do siebie, nie wspominając o pięknym geście Gusa, który spełnił marzenie Hazel o spotkaniu jej ulubionego autora. Natomiast poza tym nie widzę nic takiego szczególnego w tej książce. Nie wywarła na mnie żadnych większych emocji, nie siedziała w mojej głowie godzinami po skończeniu lektury, jak to było w przypadku innych powieści. Być może ktoś zarzuci mi, że nie rozumiem problematyki poruszanej w owej książce, ale ja naprawdę nie dostrzegam tutaj ''tego czegoś'', co sprawia, że książka zostaje w pamięci. Podobnie jest z filmem - uważam, że ukazuje coś, o czym niewątpliwie należy mówić, ale to tyle. 


Jak już wspominałam podoba mi się to, że ktoś porusza tak trudne tematy. Ci młodzi ludzie tak naprawdę nie zaczęli jeszcze żyć, a już musieli umrzeć. Wiem, że opowieść o Hazel i Gusie trafia w serca wielu widzów i czytelników, co świadczy o tym, że temat jest rozpowszechniany. Przypuszczam, że o ogromnej popularności tego dzieła zadecydował wątek sympatii nastolatków i fakt, że są ciężko chorzy. Uważam jednak, że jest o wiele więcej lepszych i ciekawszych książek, które poruszają ową tematykę. Przypominam, że jest to tylko moje zdanie i każdy może uważać inaczej. Nie mniej jednak ta lektura mnie nie przekonała. Podsumowując szału nie ma, a czterech liter nie urywa. 
Ocena: 6/10.

Film jest dostępny tutaj.




Coś nowego pojawi się już niebawem...
Śledź mnie w internetach:

No to do kolejnej notki ;)





12 lis 2015

[4] Listopisarz

Cześć :)
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednimi postami, to naprawdę bardzo motywuje do działania i dalszego pisania bloga. Cieszę się, że podoba Wam się to, co robię.
Była już notka o serialu, książce, a teraz pora na film. W tym poście chcę opowiedzieć Wam co nieco o przepięknym filmie pt.''Listopisarz''.


Oryginalny tytuł: The Letter Writer

Film opowiada o nastolatce, która buntuje się przeciwko otoczeniu. Najtrudniej jest jej dogadać się z mamą, jej rodzice się rozeszli i Maggy ma o to żal do matki. Dziewczyna marzy o byciu piosenkarką, śpiewa w zespole, ma chłopaka i przyjaciół. Jednak, jak to w życiu bywa, nie może być cały czas dobrze. Nastolatka zostaje wyrzucona z zespołu, jej ukochany chłopak znajduje sobie inną dziewczynę, a przyjaciółki odwracają się od niej. Maggy załamuje się. Pewnego dnia znajduje tajemniczą wiadomość, której autorem wydaje się ktoś, kto zna ją bardzo dobrze. List ten jest bardzo inspirujący, motywujący do działania, napełniający człowieka pozytywnymi uczuciami i chęcią do walki o siebie i swoje marzenia, chęcią do życia. Maggy postanawia odnaleźć autora tajemniczej wiadomości i porozmawiać z nim. Autorem owej karteczki okazuje się być sympatyczny starszy człowiek, który zostawia tego typu liściki zupełnie obcym ludziom, aby poprawić im humor, bo może właśnie to jest to, czego potrzebują. Dziewczyna zaprzyjaźnia się z nim, zaczyna spędzać dużo czasu w towarzystwie staruszka, pomaga w domu starców, w którym on mieszka. Przy tym wszystkim zyskuje zupełnie inne podejście do życia. Zaczyna myśleć o innych, jest chętna do pomocy, staje się dobrym człowiekiem. Na końcu jednak...a tego już nie zdradzę! :) 


Po obejrzeniu tego filmu siedziałam i płakałam. Przez dobre kilka godzin nie umiałam się pozbierać. Chociaż fabuła brzmi naprawdę banalnie i może się wydawać, że takich filmów jest multum, to jednak nie ma nic bardziej mylnego. ''Listopisarz'' to jedyny w swoim rodzaju film. Pokazuje, że warto być dobrym dla ludzi oraz że nawet drobne, z pozoru nic nie znaczące gesty mają znaczenie. Uczy nas, że warto doceniać to, co mamy, bo przecież w każdej chwili możemy stracić wszystko. Życie bywa czasami ciężkie, ale to nie znaczy, że należy się poddać. Nigdy nie wolno się poddawać, tak jak Maggy się nie poddała. Spotkało ją coś niezwykłego. Końcówka, której w dalszym ciągu nie zamierzam zdradzić, rozklei niejednego widza. Historia Maggy nie jest jedną z tych trudnych, ciężkich. To opowieść o zwykłej nastolatce, która staje się niezwykła poprzez dobro, które daje innym. 
Postać Maggy stała się dla mnie inspiracją do zastanowienia się nad sobą i nad tym, czy jestem dobrym człowiekiem. Nauczyła mnie też, że nie można się poddawać.
Natomiast staruszek, który był autorem motywujących liścików to dla mnie dowód na to, że istnieją dobrzy ludzie na tym świecie. Na ekranie ukazane zostało coś, czego się na co dzień nie dostrzega. Myślę, że warto się nad tym zastanowić.
Jeżeli więc, drogi czytelniku, nie masz nic ciekawego do roboty, pragniesz powodów do zastanowienia się nad sobą i życiem, potrzebujesz drobnej zmiany, pozytywów i motywacji to naprawdę polecam ten film. Niesie on ze sobą wiele wartości. Trzeba go obejrzeć, żeby zrozumieć o czym mówię. Jeszcze raz polecam. To bardzo poruszające i po prostu przepiękne dzieło filmowe.
Ocena: 9/10.

Film można obejrzeć tutaj i tutaj


Następny post już niebawem, zobaczycie co tym razem... 
Śledź mnie w internetach:

Do zobaczenia! :) 



11 lis 2015

[3] Mara Dyer

Cześć, dzień dobry, witam c:
Poprzedni post o serialu American Horror Story przyjęty został pozytywnie i bardzo mnie to cieszy. To motywuje do dalszego pisania i rozwijania bloga. Jestem pełna pomysłów i energii. Mam nadzieję, że nadal będziecie tu zaglądać.
A tymczasem pora na zapoznanie Was z trylogią o Marze Dyer.


Autor: Michelle Hodkin
Trylogia:
Mara Dyer. Tajemnica.
Mara Dyer. Przemiana.
Mara Dyer. Zemsta.
Wydawnictwo: YA!

Wyobraź sobie, że pewnego dnia budzisz się w szpitalu. Nie pamiętasz co się stało i dlaczego właściwie tam jesteś. Dowiadujesz się, że z pozoru niewinna zabawa skończyła się tragedią. Budynek się zawalił, zginęli twoi najlepsi przyjaciele i tylko ty nadal żyjesz. Nie wracasz już do tego samego domu, przeprowadzasz się. Zaczynasz mieć halucynacje. Twoja psychika wyraźnie wypiera jakieś wspomnienia, a ty za wszelką cenę musisz dowiedzieć się co naprawdę miało miejsce. Idziesz do nowej szkoły. Ludzie za tobą nie przepadają. Tylko on jeden zwraca na ciebie uwagę. Noah. Nie lubisz go, ale do czasu. Jeszcze nie wiesz, że go szaleńczo pokochasz. Przydarzają ci się dziwne rzeczy. Naokoło umierają ludzie. Twoja rodzina myśli, że wariujesz. Wysyłają cię na terapie. Spotykają cię coraz to dziwniejsze rzeczy. Nagle po połączeniu kilku faktów uświadamiasz sobie, że twój były chłopak, który rzekomo zginął w wypadku, żyje. Widzisz go. Nie wiesz czy to halucynacje czy fakt. Nic już nie rozumiesz. Tymczasem masz coraz lepsze relacje z nim. Z Noahem. Tylko on jeden wierzy, że nie wariujesz. Wszyscy poza nim wmawiają ci, że jesteś szaloną osobą. Interesuje się tobą pewna pani doktor, nazywa się Kells. Z pozoru jedna z wielu psychiatrów, a tak naprawdę kobieta, która przeprowadza eksperymenty. Tak, właśnie na tobie. Zabijasz ludzi. Ci, którzy naokoło umarli - właściciel pewnego psa, twoja nauczycielka - odeszli przez ciebie. I tylko ona jedna (Kells) o tym wie. I Noah. Odzyskujesz wspomnienia z dnia wypadku. Twój były chłopak próbował cię zgwałcić. Pomyślałaś, że chciałabyś go zabić. Stało się. Budynek się zawalił. Ale twoje przyjaciółki też zginęły. Nie tak miało być, prawda? Wkrótce okazuje się, że to co uznawałaś za halucynacje wcale nimi nie było. Twój były - Jude - żyje. Porywa cię i zmusza do pocięcia się. Ma to wyglądać jak próba samobójcza. Wychodzisz z tego cało, ale lądujesz w psychiatryku. Nikt ci nie wierzy, ale ty wiesz, że to był on i to jego wina. Ach nie, Noah wierzy. Kochasz go, on kocha ciebie. Masz w sobie gen, przez który zabijasz myślami. Dosłownie. Spragniona wiedzy Kells wykorzystuje cię do eksperymentów. Budzisz się. Znów nie wiesz gdzie jesteś i co się dzieje. Och, psychiatryk nadal. Zabijesz Kells i jej asystenta. Cholera wie jak długo faszerowali cię lekami i jak wiele zdążyłaś im opowiedzieć. Odnajdujesz w tym samym miejscu swojego przyjaciela. I poznajesz przyjaciółkę. Razem staracie się uciec. Myślicie, że to wypali? Jude i tak was dopadnie. W końcu wychodzi na jaw, że w całą sprawę zamieszany jest ojciec twojego ukochanego. Jaki miał on w tym cel? Co chciał osiągnąć? Dlaczego tak skomplikował ci życie? Dlaczego pozwolił, aby uznano cię za szaloną? Czy Noah mu w tym pomagał? Mnóstwo pytań, a wszystkie odpowiedzi zawarte w tej właśnie książce. 


Powyżej bardzo ogólnie opisałam o czym jest książka. Pominęłam naprawdę bardzo wiele istotnych wątków, akcji i tego, co nadaje tej książce status ciekawej i intrygującej. Nie chciałam robić zbyt dużych spoilerów tym, którzy dopiero zamierzają przeczytać tą książkę. Treść jest bogata w opisy, działa na naszą wyobraźnię, wciąga nas w świat bohaterów i zabiera w podróż daleko od rzeczywistości, szokuje. W trakcie czytania miałam wielokrotnie wielkie ''wow!'' na języku. Autorka ma świetny styl pisania. Dużym plusem jest czcionka, którą niesamowicie szybko się czyta. W dodatku książka wciąga, a co za tym idzie - czyta się bardzo szybko. Cały czas mówiłam sobie ''jeszcze jeden rozdział i dość'', a kończyło się na pięciu czy sześciu. Od tej książki nie sposób się oderwać. ''Tajemnicę'' pochłonęłam w jeden dzień, ''Przemianę'' w dwa, a ''Zemstę'' w jeden i troszkę drugiego. Bardzo ciężko jest opisać słowami to, co niesie ze sobą ta książka i co przeżywa się w trakcie czytania. Jest bardzo dużo wrażeń, emocji. Czytelnik cały czas zastanawia się co będzie dalej, jak potoczą się losy bohaterów. 


Moją ulubioną postacią była tytułowa Mara. Jej postać jest nieprzewidywalna, wpada na naprawdę ciekawe pomysły, jest zadziorna, a zarazem nieco wrażliwa. Uwielbiałam też postać Noaha. Podobało mi się to, że zawsze wspierał Marę i nieważne, jak głupie rzeczy opowiadała, on i tak jej wierzył i był przy niej. Widać było, że naprawdę ją kocha i był z nią aż do końca. Zrobił dla niej wiele rzeczy, które nieraz były ryzykowne i nieco szalone.
Niesamowicie irytowała mnie natomiast postać matki Mary. Nie potrafiła jej pomóc, nie potrafiła jej uwierzyć, nie potrafiła jej wesprzeć. W dodatku to ona wyraziła zgodę na umieszczenie Mary w zakładzie psychiatrycznym, a tym samym oddała ją w ręce doktor Kells, której osoba również była strasznie irytująca. Kells wykorzystała Marę do swoich dziwnych badań nad osobami, które posiadają pewien gen, o którym wspomniałam pisząc ogólny zarys fabuły. Przeprowadzała eksperymenty przymusowo, często ofiary jej doświadczeń były nieświadome, że biorą udział w czymś takim. Okropnie mnie denerwowała ta kobieta. 


Autorka zainspirowała się częściowo prawdziwymi wydarzeniami. Oczywiście, że wiele rzeczy wymyśliła, ale gdzieś w tym jest szczypta prawdy. Spotkała kiedyś pewną dziewczynę, która zainspirowała ją do stworzenia owej książki. Prawdziwe imię tej kobiety nie jest znane i najprawdopodobniej autorka nigdy nie użyje jej rzeczywistych danych, tak więc nazwana została ona Marą. 
Każdemu, kto szuka ciekawej lektury, w której mógłby szukać ucieczki od rzeczywistości, każdemu, kto jest spragniony emocji, gęsiej skórki i naprawdę dobrej książki, każdemu, kto ma wolną chwilę naprawdę bardzo polecam Marę Dyer. Jest to jedna z moich ulubionych książek. Wciągająca, emocjonująca, pełna akcji. Wielkie, wielkie brawa dla Michelle Hodkin, zważywszy na to, że Mara Dyer jest jej pierwszą książką, no i mam nadzieję nie ostatnią, bo Michelle niewątpliwie ma talent do pisania.
Ocena:10/10
I to mocne 10. 



Bardzo dziękuję za przeczytanie. Już niebawem kolejny post.
Cóż...do następnego! :)