31 gru 2015

[15] Ósmoklasiści nie płaczą

Cześć wszystkim :)
Dzisiaj mam zamiar sama przed sobą podsumować mój rok 2015, zastanowić się nad tym, co się zmieniło, nad pozytywami i negatywami tych dni. Na pewno rok ten minął mi niesamowicie szybko, niedawno przecież się zaczynał. Nie wiem co przyniesie mi 2016, ale oby był jak najlepszy i wszystkim Wam tego życzę. Mam nadzieje, że ten nowy rok będzie lepszy od poprzedniego, przyniesie Wam wiele nowych doświadczeń i pozytywnie Was zaskoczy. Liczę też na to, że za rok nadal będę mogła tutaj pisać i będzie tutaj ktoś, kto teraz czyta ten post. Tymczasem opowiem Wam o filmie pt."Ósmoklasiści nie płaczą".



Film opowiada historię nastoletniej Akki, która jest bardzo lubiana wśród rówieśników. Uwielbia piłkę nożną i ma naprawdę dobre życie. Od pewnego czasu jednak dziewczyna zaczyna się źle czuć. Po wykonaniu odpowiednich badań pada wyrok - białaczka. Życie dziewczyny diametralnie się zmienia, ona sama postanowiła nigdy się nie poddać. Podczas, gdy ona przebywała w szpitalach w jej klasie rozgrywał się turniej piłkarski, w którym miała brać udział, ale niestety stan zdrowia jej na to nie pozwalał, była zbyt słaba. Znajomi z klasy postanowili specjalnie dla koleżanki urządzić mecz, a jej łóżko ustawili na boisku szpitala. Szczęśliwa i poruszona tym widokiem Akki umiera spokojnie, przegrywa walkę z chorobą...

Film ten jest po prostu piękny, bardzo poruszający, niewątpliwie dociera do serca każdego człowieka. Po obejrzeniu długo nie mogłam o nim zapomnieć, cały czas o nim myślałam. Na końcu płakałam i nie mogłam się pozbierać, nie wiedziałam co właściwie powinnam teraz ze sobą zrobić. Czułam się rozbita na kawałki. Ta historia tak cholernie do mnie dotarła, urzekła mnie niesamowicie. Niezwykła siła wewnętrzna Akki, która pomimo choroby i pomimo tego, że było ciężko nie poddała się. Cały czas walczyła o siebie i do końca trwała dzielnie w tym wszystkim. Podziwiam ją za to, że dała radę. Rozczulił mnie także pomysł kolegów z klasy nastolatki, którzy zorganizowali dla niej ten mecz, zrobili dla niej coś tak pięknego. Wiedzieli, że głównym zainteresowaniem Akki była piłka nożna i że bardzo zależało jej na udziale w tym turnieju. To tak piękny i wspaniały gest, to ofiarowanie chwil radości osobie chorej i cierpiącej, dzięki temu dziewczynka odeszła z uśmiechem na twarzy, radosna. Bardzo mi się podoba takie podejście. Oczywiście, jak to ja, muszę zwrócić na to uwagę. Po raz kolejny wielkim plusem jest fakt, że twórcy filmów poruszają tematy, które są tego rzeczywiście warte. Tego typu filmy są wartościowe, ukazują smutną prawdę o białaczce, uświadamiają, że na tą chorobę cierpią i umierają także dzieci i że jest to po prostu przykre. Robi mi się smutno za każdym razem, kiedy pomyślę, że właśnie gdzieś na świecie ktoś umiera, ktoś cierpi, ktoś dowiaduje się, że jest chory, ktoś żegna swoich bliskich. Niestety, ale tak jest. Ważne jednak jest, aby, tak jak Akki, nie poddawać się nigdy i walczyć o wszystko aż do samego końca. Więc, drogi czytelniku, jeżeli jesteś w trudnej sytuacji, nieważne jakiej, niekoniecznie musi być to ciężka choroba, pamiętaj, że nie wolno Ci się poddać. Zabraniam Ci się poddawać. Głowa do góry, trzymaj się i ruszaj do przodu! Uwierz w siebie i w swoje możliwości, bo warto, bo wtedy możesz czuć się naprawdę dobrze pomimo faktu, że jesteś w kiepskiej sytuacji. "Ósmoklasiści nie płaczą" przekazuje bardzo wiele wartości i chciałabym, aby każdy, kto właśnie czyta moje słowa a jeszcze nie widział tego filmu znalazł czas i jednak go obejrzał, bo warto. Moja ocena wynosi 10/10.

Film można obejrzeć tutaj.




Niebawem pojawi się nowy wpis...
Śledź mnie w internetach:

Do następnej ;)

Świat książek, filmów i seriali doczekał się własnej stronki na facebooku, więc nie zapomnij polubić :) 



24 gru 2015

[14] Cyberbully

Witam :)
Okres świąteczny trwa, a ja chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia. Przede wszystkim zdrowia, spokoju, miłego czasu spędzonego z rodziną w szczęściu, należytego wypoczynku, smacznych potraw na wigilijnym stole, wymarzonych prezentów i po prostu wesołych świąt. Mam nadzieję, że spędzicie te dni w bardzo dobry i niezapomniany sposób. Co porabiacie w te święta? Jakie tradycje świąteczne panują w Waszych domach? Opowiadajcie, z chęcią poczytam. :) W dzisiejszej notce opowiem Wam o filmie pt. "Cyberbully"



Film ten opowiada historię siedemnastolatki o imieniu Taylor Hillridge. Dziewczyna z okazji swoich urodzin dostaje od mamy swój własny komputer. Nastolatka jest zadowolona z niezależności jaka płynie z korzystania z internetu. Po zarejestrowaniu się, za namową przyjaciółek, na popularnym w jej szkole portalu społecznościowym Taylor już wkrótce staje się ofiarą przemocy w internecie. Ludzie wyśmiewają dziewczynę i drwią z niej, a załamana nastolatka, nie wiedząc co robić, postanawia popełnić samobójstwo. Nie udaje jej się to jednak i trafia do szpitala. Niebawem na jaw wychodzi fakt, że Taylor z problemem nie jest sama, a ofiar przemocy internetowej jest mnóstwo. Matka Taylor, dowiadując się o całym problemie, postanawia stworzyć w szkole system, który ma na celu uchronić inne osoby przed podobnymi doświadczeniami.

Zacznę może od tego, że film ten porusza bardzo ważny temat. Przemoc internetowa jest tematem niestety ciągle aktualnym, a wciąż zbyt wiele osób pada ofiarami cyberprzestępców. Tego typu zachowania negatywnie wpływają na ofiarę, doprowadzają ją do złego stanu psychicznego, załamania. W końcu nikt nie lubi być poniżany, obrażany, wyśmiewany i dręczony. Wbrew pozorom to, co ktoś o nas powie, również w internecie, ma wpływ na nasze samopoczucie. Doskonale można to zauważyć przy okazji zapoznawania się z historią Taylor. Nastolatka chciała tylko, tak jak jej rówieśnicy, korzystać z internetu i popularnych portali społecznościowych, a że była słabszym i niezbyt lubianym ogniwem w szkolnej społeczności, po prostu padło na nią. Dziewczyna długo nie wiedziała kim jest jej prześladowca, a gdy prawda wychodzi na jaw widz doznaje niezłego szoku. Po obejrzeniu filmu długo nie mogłam uwierzyć w zakończenie, w moment ujawnienia się prześladowcy. Na początku nikt z oglądających na pewno nie podejrzewał tej osoby o coś tak okrutnego. Nie zdradzę oczywiście kto to jest, ale każdego, kto będzie ten film oglądać czeka niezłe zaskoczenie i mnóstwo emocji. Problem jest tutaj bardzo realnie ukazany, doskonale widać jak czuje się osoba pokrzywdzona. Sama miałam kiedyś styczność z osobą, która była ofiarą cyberprzestępców i mogę porównać zachowanie i samopoczucie tej osoby do Taylor. Między innymi na podstawie tego doświadczenia śmiało mogę stwierdzić, że owe dzieło jest realistyczne i jak najbardziej prawdziwe. Sama postać Taylor została bardzo dobrze zagrana, brawa dla aktorki, po której, szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tak dobrej roli, pozytywnie mnie zaskoczyła.  Nie rozumiem osób, które doprowadzają innych do takiego stanu. Często takie osoby czują się w internecie bezkarne, zapominają o tym, że odpowiednie służby mogą ich z łatwością namierzyć, a konsekwencje ich czynu mogą być ogromne. Irytujące jest to, że mnóstwo ludzi nie myśli pisząc przykładowo głupi komentarz na facebooku. Ilu z nas zastanawia się, czy aby na pewno dla autora zdjęcia nie będzie to przykre? Ile razy komuś dogryzamy i wydaje nam się, że to nic takiego, drobny żart? Coś, co dla Ciebie jest żartem dla kogoś innego może być powodem do smutku, a nawet załamania. Dlatego uważam, że pisząc cokolwiek w internecie należy się dwa razy zastanowić przed opublikowaniem tego. Nawet ja pisząc tutaj teraz dla Was za każdym razem przed wypuszczeniem wpisu na światło dzienne czytam go dokładnie kilka razy i sprawdzam, czy aby na pewno wszystko jest w porządku. Powinniśmy zwracać uwagę na innych, to też są ludzie, też mają uczucia i też może im być źle. Mówię o tym, ponieważ chcę uświadamiać innych, chcę skłaniać do zastanowienia się nad sobą i nad zastanawianiem się również w przyszłości nad tym co się robi oraz nad tym jakie może mieć to konsekwencje. Cieszę się, że coraz więcej twórców filmowych interesuje się trudnymi tematami, problemami, które są aktualne, sytuacjami, które mają miejsce, pokazują ich przeróżne realia na podstawie historii wybranych bohaterów. Uważam, że każdy w miarę możliwości powinien poświęcić swój czas na ten film. Jest naprawdę bardzo dobry i śmiało mogę ocenić go mocnym 10/10.


Film można obejrzeć tutaj i tutaj.





Śledź mnie w internetach:

Do następnej ;)




16 gru 2015

[13] Sala Samobójców

Cześć :)
Powoli zbliżają się święta, niebawem zacznie się całe zamieszanie z tym związane. Jak tam Wasze mikołajki? Co ciekawego dostaliście? Ja w tym roku po raz kolejny oczywiście sprawiłam sobie sama prezent, a mianowicie serię książek "Pamiętniki Wampirów". Kiedy je przeczytam oczywiście pojawi się post o nich, bo jakżeby inaczej.
Niebawem skończy się rok 2015, trzeba będzie się z nim zmierzyć i ostatecznie go podsumować, ale zostało go jeszcze trochę i wszystko się może wydarzyć. Dzisiaj coś o filmie pt."Sala Samobójców".


Film opowiada historię nastoletniego Dominika, który jest synem zamożnych rodziców. To nastolatek wrażliwy i nieco zagubiony. Znajomi ze szkoły wyśmiewają go za homoseksualizm, dręczą na portalach społecznościowych i odsuwają się od niego. Chłopak w efekcie przestaje chodzić do szkoły i nie chce przygotowywać się do matury. Do tego dochodzą problemy z rodzicami, których prawie w ogóle nie ma w domu, nie interesują się oni zbytnio swoim dzieckiem. Nastolatek wpada w depresję, zamyka się w czterech ścianach swojego pokoju i przestaje wychodzić z domu. W internecie poznaje dziewczynę, Sylwię, która jest zafascynowana motywem śmierci, samobójstw, samookaleczeń. Młodych ludzi łączy pewnego rodzaju więź emocjonalna. Z czasem Dominik traci kontakt z rzeczywistością, a splot pewnych wydarzeń doprowadza do samobójstwa chłopaka. 

Opinie o tym filmie dzielą się przeważnie na dwie kategorie - bardzo negatywne i pozytywne. Moje odczucia po kilkukrotnym obejrzeniu filmu są strasznie mieszane. Tym razem zacznę jednak od negatywów. Historia jest więc naciągana, momentami bezsensowna, absurdalna. Przykładem jest chociażby fakt, że rodzice głównego bohatera wpadli na jakże inteligentny pomysł odłączenia uzależnionemu synowi internetu tak późno, choć wcześniej wyraźnie widzieli, że coś się dzieje i tracili czas na dzwonienie po lekarzy. Kolejnym przykładem absurdu jest to, że Dominik stwierdził, że samobójcy to tchórze, a niebawem sam popełnił samobójstwo. Poza tym fabuła jest nieco oklepana. Postać samej Sylwii jest irytująca, umiała ona bowiem dobrze manipulować ludźmi. Była chorobliwie zafascynowana samookaleczeniami i śmiercią, cały czas mówiła, że chce się zabić, choć tak naprawdę nigdy tego nie zrobiła. Wpędzała przypadkowo poznanych w internecie ludzi w depresję i kazała nazywać siebie królową w wirtualnej grze. Zrozumiała co narobiła dopiero, gdy usłyszała o śmierci Dominika. Rodziców tej dziewczyny kompletnie nie rozumiem, to niemożliwe, żeby ktokolwiek normalny pozwolił dziecku tyle czasu spędzać w ciemnym pokoju i tak długo nie wychodzić. Poza tym taka sytuacja chyba w ogóle nie jest realna. Pomyślmy o podstawowych ludzkich potrzebach jak jedzenie chociażby. Musiała po nie kiedyś wyjść, prawda? No i policjant, który najpierw sprawdza, czy służąca jest tutaj legalnie, a potem dopiero zajmuje się rzeczywistym problemem, absurd, nieprawdaż? Denerwujący byli rodzice chłopaka, którzy w ogóle się nim nie interesowali, wiecznie zajęci sobą. Film jest przepełniony ilością pseudo głębokich i życiowych cytatów, które tak naprawdę są bezwartościowe, beznadziejne i niekiedy bezsensowne. Jak widać są negatywy tego filmu, a myślę, że gdyby się głębiej zastanowić można by było znaleźć ich znacznie więcej, ale może teraz przejdę do zalet owego dzieła. Plusem na pewno jest fakt, że mamy tutaj pewnego rodzaju obraz na rzeczywiste problemy, na sytuacje, z którymi każdy z nas może się zetknąć. Uzależnienie od internetu, wpadanie w niebezpieczne internetowe znajomości, zamykanie się w pokoju na długie godziny, samookaleczenia, myśli samobójcze, z tym wszystkim możemy się spotkać. Ja uważam, że każdy sposób mówienia o problemach (oczywiście kiedy pokazuje się problem jako coś złego, a nie go pochwala) jest dobry, ponieważ ludzi należy uświadamiać, pokazywać jaka jest prawda, a więc dlatego zawsze zwracam na to uwagę i zawsze zaliczam to do zalet danego dzieła. Widać też także jak ważne jest, aby rodzice interesowali się swoimi dziećmi, nie zostawiali ich samych, szczególnie w tym trudnym wieku. Wbrew pozorom każdy nastolatek potrzebuje rodziców, potrzebuje ich wsparcia, zrozumienia, po prostu ich obecności. Dominik tego nie miał i myślę, że to była jedna z przyczyn jego problemów. Rzeczy materialnych posiadał mnóstwo, ale tego, co naprawdę ma znaczenie nie miał, niestety. Pewnego rodzaju wnioski można z tej opowieści wyciągnąć. Rodzice powinni więcej czasu i uwagi poświęcać swoim dzieciom, a my, nastolatkowie powinniśmy natomiast uważać na internet, jego zasoby, a także nowych znajomych, bo łatwo wpaść w wielkie bagno, za to ciężko z niego wyjść. Z internetu należy bowiem korzystać z rozsądkiem. 


Film ogólnie zły nie jest, ma swoje wady, ale jednak można go obejrzeć. Uważam, że może także skłonić do pewnego rodzaju przemyśleń, aczkolwiek nie każdego. Bardzo ciężko jest mi ocenić ten film. Z jednej strony podobał mi się z wymienionych wyżej powodów, a z drugiej  zaś trochę się negatywów nazbierało. Po głębszym zastanowieniu się postanowiłam jednak dać temu filmowi 6,5/10.
Może i jest oklepany, momentami bezsensowny i absurdalny, ale skłania do zastanowienia się nad życiem, uświadamia ludzi, pokazuje rzeczywistość, no i nie ogląda się źle. Polskie filmy z reguły są o wiele bardziej beznadziejne. 

Kilka cytatów z filmu (starałam się pominąć te pseudo głębokie):
Wszedłem do szkoły, po prostu szedłem korytarzem, minąłem połowę mojej klasy, patrzyłem każdemu prosto w oczy. I patrzę na tego… frajera. I on uciekał wzrokiem. (…) Bał się, strasznie. Po prostu byłem panem sytuacji. (…) Czułem się jak zwierzę. Jak, jak… morderca.
Życie jest po to, żeby dawać z siebie jak najwięcej innym ludziom. 
Jestem wolna – polecam to uczucie. Masz wszystko w środku czego potrzebujesz. Nie potrzebujesz szkoły, nie potrzebujesz rodziców, bliskich, nie potrzebujesz nikogo.
Witam cię w sali samobójców, Dominik.
Królowa, królowa… Powinieneś pamiętać o tym, drogi Dominiku, że ta pani zwodziła mnie również. Płakała, cięła się, „kocham cię”, „jesteś taki wrażliwy”, „nie potrzebujesz nikogo”. Zrobiła nam wszystkim wodę z mózgu! Jesteś zwykłą kurwą!




Śledź mnie w internetach:

Do następnego ;)




5 gru 2015

[12] Nikomu nie powiem

Witam wszystkich :)
Wprowadziłam małą zmianę w wyglądzie bloga i podoba mi się teraz bardzo, a Wy co sądzicie? ;) Ostatnio czas mi tak szybko leci, że po prostu masakra. Nawet nie wiem kiedy minął ten tydzień, a już niebawem zacznie się następny. To niesamowite, życie nam tak szybko ucieka. Niedawno 2015 się zaczynał, a teraz już niedługo się skończy i trzeba będzie go ostatecznie podsumować. Został już niecały miesiąc...
Tyle słowem wstępu, a dzisiaj po raz kolejny niezastąpiona Cathy Glass, tym razem wraz z książką pt. "Nikomu nie powiem".


Autor: Cathy Glass
Tytuł: Nikomu nie powiem
Wydawnictwo: Hachette
Seria: Pisane przez życie

Tym razem Cathy Glass przygarnia pod swój dach siedmioletniego chłopca imieniem Reece. Został on oddany do rodziny zastępczej jako ostatni z sześciorga rodzeństwa. Do Cathy trafił po ponad miesiącu ciągłych przeprowadzek, ponieważ nikt z wyznaczonych opiekunów nie potrafił sobie poradzić z jego agresywnym zachowaniem. Cathy, jako osoba mająca doświadczenie i podejście do trudnych dzieci, wydaje się odpowiednią osobą, która powinna zająć się Reecem. Początkowo Glass nie wie o rodzinie chłopaka praktycznie nic. Nowy podopieczny przez długi czas sprawia problemy, zachowuje się agresywnie i niewłaściwie. Powoli jednak, pod czujnym okiem swojej nowej opiekunki, uczy się ufać osobom w swoim otoczeniu, no i przede wszystkim właściwie się zachowywać. Dziecko uparcie jednak odmawia odpowiadania na pytania dotyczące jego rodziny, co świadczy o tym, że musiało dziać się w życiu tego młodego człowieka coś, o czym pracownicy opieki społecznej jeszcze nie wiedzą. Zachowanie chłopaka stopniowo poprawia się, Reece zaczyna naukę w szkole. Choć jest tam mnóstwo problemów, to Cathy nie poddaje się i walczy o podopiecznego. Po jakimś czasie Glass otrzymuje dokumentację dziecka i to, czego się tam dowiaduje jest o wiele bardziej przerażające i szokujące, niż mogłoby się wydawać...

Pozytywnie nastawiona do książek Glass po "Okaleczonej" postanowiłam sięgnąć po kolejną jej książkę. Przeczytałam opis i prawdę mówiąc myślałam, że ta historia będzie o wiele mniej ciekawa i po prostu nudna. Z radością stwierdzam, że pomyliłam się, a lektura była naprawdę fantastyczna. Jak wszystkie książki Cathy napisana była prostym językiem, fajną czcionką, bardzo szybko się czytało. Pochłonęłam tę opowieść w jeden dzień. Dzieła autorstwa Cathy Glass mają to do siebie, że dobrze się je czyta i wciągają. Lektura jest strasznie poruszająca, trafia w człowieka i zostaje w nim na dłużej. Mały Reece miał w życiu wiele naprawdę trudnych chwil, a cała jego rodzina ma po prostu jedno wielkie niepowodzenie. Dodatkowych negatywnych emocji dostarcza smutny i przykry fakt, że ta historia jest prawdziwa. Niesamowicie mnie to zasmuca, że takie rzeczy dzieją się naprawdę, że to nie jest wymysł twórców książek i filmów.Tego typu dzieła otwierają oczy na krzywdę dzieci lub w ogóle ludzi. Gratuluję jednak Cathy, bo jak zwykle dała radę. Podziwiam tę kobietę i szanuję, ponieważ to, co ona robi dla dzieci, które nawet nie są jej jest niezwykłe. Wpływ, jaki wywiera na dziecko, jak zmienia jego życie jest wyjątkowy. Młodzi ludzie po ciężkich przeżyciach trafiający pod dach osoby takiej jak Glass mają naprawdę dużo szczęścia. Dobrze, że są na świecie jeszcze tacy właśnie ludzie, którzy chcą pomagać innym. Autorka potrafi dotrzeć do ludzkiego serca, pokazać, jak dramatyczne są opowieści życiowe jej podopiecznych, idealnie pokazuje także jak trudna i wymagająca jest rola matki zastępczej. Na lekturze nie zawiodłam się, po przeczytaniu jeszcze długo nie umiałam wrócić do rzeczywistości i zapomnieć o tej książce. Jak dla mnie Cathy Glass jest osobą, którą warto znać i szanować, a jej książki gorąco polecam. ''Nikomu nie powiem'' dostaje w mojej ocenie 10/10. 




A już niebawem kolejny wpis...
Śledź mnie w internetach:

Do kolejnego ;) 

28 lis 2015

[11] Skazana na piekło

Cześć wszystkim ;)
Jak zwykle dziękuję Wam za to, że jesteście, ponieważ dla mnie to wiele znaczy i dzięki temu chętnie i z pełną motywacją siadam przed komputerem i biorę się za pisanie postów dla Was. Uwielbiam blogowanie i cieszę się, że mam możliwość robić to, co lubię.
Dzisiaj opowiem o książce pt. ''Skazana na piekło'' autorstwa Natalie Welsh.


Tytuł: Skazana na piekło
Autor: Natalie Welsh
Wydawnictwo: Hachette
Seria: Pisane przez życie

Książka ta opowiada historię Natalie, która trochę pogubiła się w życiu. Jest ona matką małej Nikity. Pewnego razu, z powodu braku środków do życia, zgodziła się przemycić narkotyki z Wenezueli. Niestety, ale została złapana i skazana na dziesięć lat w wenezuelskim więzieniu. Przeżyła rozłąkę z córką, którą zajęła się jej dobra i zaufana przyjaciółka. Znalazła się w świecie brutalnym, pełnym morderstw, wojen gangów, wobec których straże więzienne były nierzadko bezsilne lub też zbyt skorumpowane, aby jakkolwiek zareagować. Autorka zetknęła się z różnymi ludźmi i sytuacjami.  Po czterech latach udało jej się, jako pierwszej kobiecie z Europy zachodniej, uciec z owego więzienia wraz z człowiekiem, którego pokochała. Wróciła do Anglii, do swojej córki i postanowiła zacząć życie od nowa, zupełnie inaczej niż dotychczas. Doświadczenia z Wenezueli dały jej do myślenia i pozwoliły zupełnie inaczej podejść do życia.

Lektura ta opowiada niewątpliwie smutną historię życiową autorki. Natalie pogubiła się w życiu, zeszła na złą drogę, brakowało jej pieniędzy, a więc w akcie desperacji zgodziła się na przemyt narkotyków. Miała złe przeczucia, coś podpowiadało jej, że powinna się wycofać z całej akcji, a jednak podjęła się tego zadania i gorzko pożałowała, że nie zaufała swoim przeczuciom. Bohaterka była bardzo związana z córeczką, która była dla niej bardzo ważna, również mała Nikita kochała swoją matkę najbardziej na świecie. Moment rozstania matki z dzieckiem był dla mnie dramatyczny, rozklejający. Nie wyobrażam sobie, co musiała czuć Natalie mając świadomość, że tak długo nie zobaczy własnej córki, że nie będzie mogła być z nią, gdy ta będzie dorastać, gdy zacznie stawać się dojrzałą i dorosłą kobietą. Dziesięć lat to w końcu kawał czasu, a dziecko w wieku Nikity z roku na rok się zmienia. Bardziej jednak było mi żal samej dziewczynki. Nie miała pojęcia co zrobiła jej mama i nie wiedziała też, w jak poważne kłopoty się wpakowała i gdzie przez to wyląduje. Całe szczęście, że przyjaciółka Natalie okazała się dobrą kobietą i przygarnęła malutką Nikitę pod swój dach. Relacje autorki z tych kilku lat przebywania w więzieniu są przerażające i myślę, że nikt nie chciałby tego wszystkiego doświadczyć na własnej skórze, natomiast wydaje mi się, że tytuł książki jest mocno przesadzony i naciągany, ponieważ aż takiego piekła to bohaterka nie przeszła. Są znane historie życiowe ludzi, którzy również przebywali w więzieniu i rozstali się z najbliższymi osobami, a przeżyli rzeczy o wiele gorsze i straszniejsze. Życie Natalie owszem było bardzo skomplikowane, pełne złych i bolesnych doświadczeń, ale znane są opowieści o wiele bardziej dramatyczne. Sama Natalie też moim zdaniem postąpiła głupio, ponieważ wiedziała, jakie mogą być konsekwencje przemytu narkotyków, wiedziała, że ma dziecko i powinna zachowywać się odpowiedzialnie, a mimo wszystko zaryzykowała. Nie powinnam jednak jej oceniać, bo w końcu kim ja jestem, aby mieć do tego prawo? Nie mniej jednak autorka decydując się wydać ową książkę na pewno liczyła się z faktem, że będzie oceniana i to przez tysiące ludzi na całym świecie, do których dotrze jej autobiografia. Cieszę się, że Natalie udało się uciec i w miarę poukładać sobie życie. Poznała kogoś, kogo bardzo kochała, chociaż związek ten nie przetrwał. Czytało się szybko, nie była to pozycja, przez którą ciężko było przebrnąć, pochłonęłam ją w jeden dzień. Lektura sama w sobie jest dobra, pokazuje trudne sytuacje i przykrą historię życiową, poruszającą, ale są jednak o wiele gorsze i bardziej dramatyczne, a tytułowe piekło wcale nie było aż takim piekłem, na jakie się zapowiadało. Ową książkę oceniam więc takim 7,5/10. 

Przykładowy cytat z książki:
Żal mi ludzi, którzy przemycają narkotyki, a organizatorzy tego procederu napawają mnie wręcz odrazą. Zwykli kurierzy często nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Nikt ich nie ostrzega, że mogą spędzić kilka lat w więzieniu w obcym kraju. Ponoszą największe ryzyko i dostają marne grosze w porównaniu z dilerami. Są tylko pionkami w niebezpiecznej grze. Dilerów nie obchodzi, że rujnują czyjeś życie, że ktoś będzie cierpiał. A przecież są w pełni świadomi ryzyka i dlatego nie biorą udziału w przemycie.



Już niebawem pojawi się coś nowego...
Śledź mnie w internetach:

Do następnej ;)



24 lis 2015

[10] The Secret Circle

Witam :)
Cieszę się, że czytacie mojego bloga i podoba Wam się to, co robię. To daje mi motywację i jeszcze więcej chęci do pisania kolejnych postów. Poza tym w końcu mogę wykorzystać moje uzależnienie od książek, filmów i seriali i połączyć to z moim cichym zamiłowaniem do pisania różnego rodzaju rzeczy. Kiedy człowiek robi to, co lubi czuje się zazwyczaj naprawdę dobrze, więc dziękuję Wam, że mam taką szansę i pomagacie mi to wszystko rozwijać.
Dzisiaj opowiem Wam o serialu, który może nie jest bardzo znany, ale niewątpliwie ciekawy i warty omówienia - "The Secret Circle", czyli "Tajemny Krąg".


Tytuł: The Secret Circle
Polski tytuł: Tajemny Krąg
Ilość sezonów: 1
Ilość odcinków: 22

Cassie Blake, normalna nastolatka, straciła matkę w pożarze. Sierota przeprowadza się do babci Jane, do miasteczka Chance Harbor. Idzie do nowej szkoły, gdzie poznaje nowych znajomych: Adam Conant, Faye Chamberlain, Diana Meade, Melissa Glaser, Nick Armstrong. Wkrótce dowiaduje się, że tak jak piątka jej nowo poznanych znajomych, dziewczyna jest czarownicą. Z początku w ogóle im nie wierzy, jednak Adam pomaga jej odkryć swoje moce. Razem tworzą magiczny krąg czarownic, który po połączeniu staje się silniejszy. Jednak po ceremonii połączenia kręgu czarownice tracą swoją indywidualną moc, mogą czarować jedynie w grupie. Niebawem rozpoczynają się dziwne wydarzenia, za którymi stoją łowcy czarownic, którzy chcą za wszelką cenę pozbyć się potomków wiedźm z dawnego kręgu. Jedno z rodziców każdego z nastolatków także było kiedyś członkiem kręgu, zanim nie doszło do tragedii na pewnym statku. Krąg musi niejednokrotnie mierzyć się z łowcami i walczyć o własne życie. Cassie odkrywa w sobie coś więcej niż moc, jaką daje jej krąg. Okazuje się, że posiada zdolność posługiwania się czarną magią, która jest potężna, ale niebezpieczna. Pojawiają się także wątki miłosne. Po śmierci Nicka do akcji wkracza jego brat, również czarodziej, Jake Armstrong. Z początku trzyma on stronę łowców czarownic, jednak kiedy poznaje ich prawdziwe cele zaczyna współpracować z kręgiem i czuje się zobowiązany do pomocy wiedźmom. Na jaw wychodzi fakt, że Cassie jest córką Johna Blackwella, potężnego czarownika, którego jednak zgubiła czarna magia. Ojciec dziewczyny sprawia wrażenie gotowego do pomocy swojej córce i jej kręgowi. Na końcu jednak okazuje się, że John nadal jest złym człowiekiem, nad którym władzę ma jego magia. Co zatem stanie się z kręgiem? Czy pokonają łowców i silnego Johna Blackwella? Czy Cassie jest wystarczająco silna? Czy magia kręgu podoła wyzwaniu? 


Opisując o czym jest serial jak zwykle pominęłam wiele wątków, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że mogą to czytać osoby, które jeszcze owego serialu nie widziały i dopiero zamierzają go obejrzeć. Fabuła jest tak naprawdę o wiele bogatsza, cały czas coś się dzieje, ani na moment nie można się oderwać bo zaraz się przegapi coś ważnego. Serial jest pełen emocji, napięcia, wciąga całkowicie w świat bohaterów. Dzieją się rzeczy niesamowite. Ja osobiście byłam i nadal jestem szczerze zachwycona tym serialem, bardzo mi się podobał. Świetna fabuła, mnóstwo wątków, akcja, emocje, czyli praktycznie wszystko, czego oczekuję od dobrego kina. Twórców podziwiam za pomysłowość. Sympatią darzyłam postać Cassie. Choć z początku była sceptycznie nastawiona do wszystkiego, w co wprowadzali ją nowi znajomi, to kiedy jednak uwierzyła w swoje niezwykłe zdolności, dała sobie radę ze wszystkimi wyzwaniami losu. Była potężną czarownicą i nie pozwoliła czarnej magii sobą zawładnąć. Kolejną postacią, którą lubiłam była Diana. Przede wszystkim piękna, bardzo dobra i lojalna przyjaciółka, uchodziła za przywódczynię kręgu, chociaż później stała się nią Cassie. Jej osoba nadawała całemu serialowi czegoś niepowtarzalnego.  Podobał mi się także Adam. Kolejny dobry przyjaciel, początkowo chłopak Diany, później zakochany w Cassie. Miał świetny charakter i widać było, że to dopracowana postać. No i ostatnia z moich faworytów, czyli Faye. Nieodpowiedzialna, niecierpliwa, zaskakująca, porywcza, pomysłowa i szalona czarownica. Zawsze dążyła do realizowania swoich celów i nigdy się nie poddawała. Chociaż wiele razy namieszała, to i tak koniec końców była dobrą przyjaciółką. Przez większość czasu była jednak ukazana jako osoba z charakterem typowej suki, co mi się bardzo podobało, ponieważ taka postać pasowała niewątpliwie do tego serialu. Natomiast postacią, której nie mogłam znieść była Dawn Chamberlain, czyli matka Faye. Za wszelką cenę pragnęła swojej mocy, którą, jako była czarownica, utraciła. Wiele namieszała i nie chciała pomóc swojej córce, nie wspierała jej, była zapatrzona w siebie. Irytowała mnie niesamowicie i od samego właściwie początku jej nienawidziłam. 


Serial ten jest jednym z moich ulubionych. Obejrzałam go w niecałe dwa dni, nie mogłam się od niego oderwać i po skończeniu długo jeszcze nie mogłam o nim zapomnieć i wciąż rozmyślałam o bohaterach. Bardzo żałuję, że jest tylko jeden sezon owego serialu. Planowane było o wiele więcej sezonów, ale skończyło się na jednym. Powodem przerwania emisji była rzekomo słaba oglądalność i zbyt duży koszt efektów specjalnych. Co do słabej oglądalności to coś mi się nie wydaje, żeby to było prawdą, a co do efektów specjalnych...no, może. Nie mniej jednak żałuję, że nie kontynuowano opowieści o Tajemnym Kręgu, która była ciekawa. Teraz mogę jedynie sama wyobrażać sobie jakie byłyby dalsze losy grupy czarownic. Nie wszystkie wątki udało się niestety zakończyć, niektóre rzeczy pozostały niewyjaśnione, co też jest przykre. Akcja jest pełna magii, w końcu czego można się spodziewać po serialu o czarownicach. 
Każdemu, kto szuka czegoś ciekawego, magicznego, pełnego akcji i emocji, serdecznie polecam ten serial. Moja ocena wynosi 10/10.

Serial można obejrzeć na zalukaj lub wyszukując pojedyncze odcinki na stronie anyfiles.




Już niedługo coś całkiem nowego...
Śledź mnie w internetach:

Do następnego ;)





22 lis 2015

[9] Zaburzenia odżywiania - trzy książki.

Witam wszystkich.
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze i przypominam, że jestem za nie naprawdę bardzo wdzięczna. W tym poście poruszę temat niewątpliwie trudny, ale warty omówienia. Opiszę to na podstawie nie jednej, a aż trzech książek o owej tematyce. Jak pewnie domyślacie się już po tytule zamierzam przybliżyć Wam nieco kwestię zaburzeń odżywiania na podstawie wybranych przeze mnie lektur.


Trzy wybrane przeze mnie tytuły to:
''Chuda'' - Judith Fathallah
'"Dziennik Bulimiczki" - Elisabeth Zoller, Brigitte Kolloch
''Przeklinam Cię, Ciało'' - Wanda Lachowicz


Pierwsza pozycja na liście - ''Chuda'' - opowiada o nastolatce chorującej na anoreksję. Autorka zachorowała w wieku trzynastu lat. Zmagała się z chorobą trzy lata. Trafiła do szpitala psychiatrycznego i przeszła swoje własne piekło. Książka skupia się na przeżyciach bohaterki, pokazuje bez owijania w bawełnę jak wygląda życie z perspektywy osoby chorej. Dziewczynie udaje się jednak wyjść z choroby, dzisiaj jest już wyleczona.
Mnie osobiście książka średnio się podobała. Porusza ona temat bardzo poważny, o którym należy mówić, ale niczym nie różni się od wielu innych lektur o tej tematyce. Pokazuje jak bohater lub bohaterka opowieści wpada w chorobę, jak z nią walczy, ląduje w szpitalach no i tam najczęściej po prostu zdrowieje. Tego typu książki dają do myślenia, ukazują jak trudna jest ta choroba, jak łatwo w nią wpaść, a jak ciężko z niej wyjść. Mimo wszystko jednak jest sporo podobnych dzieł, które wciąż powtarzają jeden i ten sam schemat, który już opisałam. Tematyka dobra, ukazane jak najbardziej prawdziwie i zgodnie z rzeczywistością, ale za bardzo oklepanie, więc ocenia wynosi 7/10. 
Kilka cytatów z owej książki: 
Zaledwie cienka linia odgradza przyjemność od bólu i nie trzeba być szalonym, by to przyznać.
Czemu oczekiwała ode mnie prawdy, skoro kłamstwa były łatwiejsze do przyjęcia?
Bo zbyt wcześnie się nauczyłam, że wszystko jest niestałe, niestabilne i fałszywe, a jedynym sposobem, żeby poczuć tę cholerną pewność, jest wytworzenie jej sobie samemu...
Szaleństwo jest jak zgubienie drogi. Przy sprzyjającym splocie okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych może się przytrafić każdemu. 


Kolejna pozycja z listy, czyli ''Dziennik Bulimiczki'' opowiada o dziewczynie o imieniu Iza, która chciała schudnąć tylko parę kilogramów, a skończyło się na tym, że straciła kontrolę nad własnym życiem. Wpadła w błędne koło, nie chciała dopuścić do siebie myśli, że jest chora. Zrozumiała to dopiero, kiedy przyłapano ją na kradzieży jedzenia w supermarkecie. Dziewczyna pozwoliła sobie pomóc. Droga do zdrowia była długa i ciężka, ale oczywiście udało się. 
Pozycja niewątpliwie ciekawa, napisana w formie pamiętnika. Iza opowiada o swoich wewnętrznych przeżyciach. Książka ta jest źródłem informacji, naprawdę wiele można się z niej dowiedzieć o tej chorobie. Wyznania bohaterki pozwalają spojrzeć na świat oczami osoby chorej, zrozumieć ją. To pozwala nam dostrzec jak ciężka jest ta choroba. Niestety, ale muszę się tego uczepić - znowu powtarzany jest ten sam schemat, który psuje większość książek tego typu. Bohater powoli wpada w chorobę, uświadamia sobie, że jest chory, trafia do szpitala, przechodzi długą terapię, zdrowieje i koniec. Proste, oklepane, do przewidzenia, nic zaskakującego. Ważniejsze jest jednak to, że lektura ukazuje przykrą rzeczywistość i realia tej choroby, która dotyka coraz więcej osób, najczęściej bardzo młodych. Książka jest dobra, ale troszkę zbyt oklepana jednym prostym schematem. Ocena wynosi w takim razie 8/10. 
Kilka cytatów z ''Dziennika Bulimiczki":
Być może, aby być sobie wiernym, aby się spełnić, trzeba być trochę stukniętym. Być może. Ale gdy za wszelką cenę chce się osiągnąć ten cel, jest się egoistą, rani się innych. W każdym razie tak się myśli. Dlatego, że inni muszą pogodzić się z tym, że ty nie jesteś taka, jaką oni chcieliby ciebie mieć. O to chodzi. Mam marzenie, mam wiele marzeń. I będę wystarczająco stuknięta, żeby je zrealizować. A wy musicie kochać mnie taką, jaka jestem. Razem z moimi marzeniami, taką, jaka jestem.
Wszędzie tam gdzie jest światło, jest również cień.
Świat i ludzie są czymś więcej niż to, co nasz biedny umysł potrafi zrozumieć.
Ale widocznie było już za późno. Nie potrafiłam już rozmawiać, nie umiałam się otworzyć. Byłam zbyt smutna i za bardzo zamknięta w sobie.


Trzecia, no i zarazem ostatnia pozycja z listy - ''Przeklinam Cię, ciało'' opowiada o dziewczynie, która przeszła przez koszmar anoreksji i bulimii. Leczyła się w szpitalach psychiatrycznych, miała kontakt z narkotykami. Autorka opowiada o swoich wewnętrznych przeżyciach, o problemach z rodzicami, o odreagowywaniu tego wymiotami, o celu, jaki sobie obrała - doprowadzenie się do śmierci.                                                                       Ta książka jest zdecydowanie najlepsza ze wszystkich opisanych przeze mnie w tym poście. Historia tej dziewczyny nie jest wpasowana w ten schemat, o którym mówiłam wcześniej, tutaj jest inaczej. Po wyjściu ze szpitala bohaterka ma mnóstwo momentów załamań, gorszych chwil, nie jest aż tak znowu dobrze i prawdopodobnie nigdy do końca zdrowia nie odzyska. Tym lektura różni się od powyższych - tamte dziewczyny wszystkie po leczeniu zdrowieją, a tutaj walka o siebie i swoje życie nadal trwa. Ta opowieść sama w sobie jest genialna. Daje do myślenia, zwłaszcza przy dzisiejszym kulcie szczupłego ciała, tego typu historie pokazują bowiem, do czego może prowadzić podążenie za trendami i pragnienie wpasowania się w to, co modne. Tego typu lektury powinny być przede wszystkim przestrogą, pokazują one także rzeczywistość osoby chorej i brutalną prawdę o chorobie. Książka, jaką jest ''Przeklinam Cię, ciało'' Wandy Lachowicz zdecydowanie zasługuje na polecenie z wymienionych wyżej powodów, a więc oceniam ją zatem takim mocnym 9/10.                                                                                    A oto kilka cytatów z owej książki:
Przez chwilę wydaje mi się, że słyszę śmiech. To życie ze mnie drwi...
Jestem tchórzem, nie potrafię żyć, nie umiem się zabić, będę zdychać powoli w męczarniach, aż zjedzą mnie robaki i w ten sposób spełni się mój sen.
To twój film, w którym sama grasz główną rolę. I nie da się tego zmienić. Ten film nazywa się życie i możesz je wygrać albo przegrać.
Ból jest jak igła, kawałek raniącego skórę szkła, niewidoczny dla innych cierń. Ściska, opasuje, kaleczy, rani, zniewala, dręczy, a w końcu zabija. Jest cierpieniem i wybawieniem. Człowiek, ogarnięty bólem nie do wytrzymania, nie ma siły już myśleć o niczym innym. Nie ma niczego poza nim. Walczy, potem się poddaje. Akceptuje sytuację, przyzwyczaja się do niej, oswaja ból. Uczy się z nim żyć.
Nie potrzebuję miłości a tym bardziej litości. Kocham i przeklinam tylko swoje ciało. Jestem jak (...) zraniony ptak, któremu zamiast skrzydeł ktoś wyrwał serce.
Dlatego z kilku powodów nigdy nie będę miała dzieci. Po pierwsze, mogą być takie jak ja, po drugie, nie byłabym w stanie ich kochać tak bezgranicznie durną i ślepą miłością. Dziecko to powielanie naszych wad w mniejszym formacie, to ograniczenie własnej wolności, a ja nienawidzę, kiedy mi się cokolwiek ogranicza.

 Mnie osobiście najlepiej czytało się ''Przeklinam Cię, ciało''. Ta pozycja została w mojej pamięci, po przeczytaniu jeszcze długo nie potrafiłam o niej zapomnieć. ''Chuda'' nie siedzi zbyt długo w człowieku, przynajmniej nie we mnie. Największą wadą książek o tematyce zaburzeń odżywiania jest wielokrotnie wspomniany schemat, w który idealnie wpasowują się historie opisane w wielu osobnych lekturach. To trochę tak, jakby było mnóstwo książek o tym samym, tylko pozmieniane szczegóły i imiona bohaterów. Trochę to nie ma sensu, pomimo faktu, że każda z tych opowieści może opisywać inne przeżycia, pokazywać realia choroby i przede wszystkim uświadamiać ludzi, jak niebezpieczny jest dzisiejszy kult szczupłego ciała. Uważam, że najpiękniejszym człowiekiem jest ten, kto jest dobrym człowiekiem. Nieważne, czy gruby czy chudy, ważne jakim jest człowiekiem.
Każdemu, kto potrzebuje trochę przemyśleń, jest zainteresowany tematem serdecznie polecam te książki, mimo wszystko.


Już niebawem coś nowego...
Śledź mnie w internetach:

Do zobaczenia ;)



21 lis 2015

[8] Trzynastka

Witajcie :)
Siedzę sobie właśnie, uczę się matematyki i piję sok pomarańczowy. Postanowiłam napisać dla Was coś nowego. Dziękuję, jak zawsze, za to, że jesteście, czytacie i pokazujecie swoją aktywność tutaj.
W tej notce postanowiłam, że opowiem Wam o filmie pt. ''Trzynastka''.



Film opowiada historię trzynastoletniej Tracey. Dziewczyna nie sprawia problemów wychowawczych, dobrze się uczy. Jednak rozstanie rodziców okazuje się dla niej bardzo trudnym i ciężkim przeżyciem. Zmęczona swoim nudnym i monotonnym życiem zaprzyjaźnia się z Evie - dziewczyną, która przykładem dobrej nie jest. Pod wpływem nowej koleżanki Tracey niesamowicie się zmienia. Zaczyna brać narkotyki, pić alkohol, przestaje się uczyć, może nie zdać do kolejnej klasy, wagaruje, kradnie. Kiedy matka dziewczyny dowiaduje się o jej problemach na jaw wychodzi prawdziwa twarz Evie. Rodzicielka Tracey nie zostawia jej jednak samej i chce pomóc swojej córce odzyskać dawne życie.

Znalazłam ten film zupełnie przypadkowo i nie planowałam go obejrzeć. Zaintrygował mnie jednak i postanowiłam poświęcić mu swój czas. Uczucia po seansie miałam mieszane. Film z jednej strony dobry, ponieważ pokazuje coś, co dzieje się naprawdę. Nastoletnie dziewczyny często są właśnie takie, jak Evie czy później również Tracey. Buntują się, popadają w nałogi, kradną, wagarują, olewają całkowicie naukę, wdają się w konflikty z rodzicami. To smutne, że młodzi ludzie postępują w ten sposób i niejednokrotnie niszczą sobie tym życie na długie, długie lata. Pocieszyło mnie to, że matka Tracey stała za nią murem i bardzo chciała jej pomóc naprawić życie i zacząć od nowa. Evie natomiast to kawał okropnej, wrednej osoby, z której już najprawdopodobniej nic nie będzie. Zdenerwowało mnie jej zachowanie na końcu, kiedy ich ''wyczyny'' ujrzały światło dzienne. Dobija mnie fakt, że to dzieje się naprawdę. Wolałabym, żeby to był tylko i wyłącznie film. 




Minusem filmu jest to, że ciężko się go ogląda. Oczywiście, że dzieła o tej tematyce nigdy nie będą łatwe, lekkie i przyjemne. Widziałam mnóstwo filmów poruszających taki lub podobny problem i chociaż były ciężkie, to zdecydowanie inaczej się je oglądało. Ten miał w sobie coś takiego, że był momentami zbyt trudny i zbyt irytujący. Trudno mi to opisać, ale może ktoś ma podobne odczucia po obejrzeniu. Podoba mi się to, że twórcy filmów poruszają tematy ważne, prawdziwe, takie, które są obecne w świecie nas otaczającym. Przez cały seans wiedziałam gdzieś wewnątrz siebie, że Tracey to jednak naprawdę dobra dziewczyna, tylko bardzo zagubiona i osłabiona psychicznie. Mam szczerą nadzieję, że się nie pomyliłam. To dzieło może być także przestrogą dla młodych dziewczyn, które mają głupoty w głowie. Pokazane tutaj jest, jak bardzo kilka drobnych błędów czy wpuszczenie niewłaściwej osoby do naszego życia może je kompletnie zniszczyć. Łatwo jest zniszczyć, ale trudno odbudować. Nastolatkom polecam więc zapoznanie się z tym filmem i przemyślenie sobie pewnych rzeczy, no i zadanie sobie pytania ''czy warto?''. Tracey powinna dać do myślenia wszystkim, którzy mają kontakt z osobami podobnymi do Evie. 

Podsumowując powiem, że film choć ma kilka minusów jest w porządku. Polecam, można obejrzeć, nie zaszkodzi a pomóc może.
Ocena:8/10.

Film jest dostępny tutaj.




Już niebawem napiszę coś nowego...
Śledź mnie w internetach:

Do kolejnego ;) 

18 lis 2015

[7] Dziewczyny z przemytu

Witam wszystkich :)
Bardzo dziękuję, że wciąż tu jesteście i czytacie mojego bloga. Dziękuję za komentarze, motywujecie mnie do działania, co jest bardzo miłe. Powtarzam się co post, ale to nic, bo jeśli tylko jest za co, to zawsze należy dziękować do upadłego.
W tym poście opowiem Wam o filmie, który porusza tematykę ciężką, brutalną i trudną. Uważam jednak, że pewne tematy trzeba poruszać, a ludzi należy uświadamiać, że takie rzeczy się niestety dzieją na tym świecie. Mowa oczywiście o filmie pt. ''Dziewczyny z przemytu''.


Human Trafficking.

Film ten porusza tematykę handlu ludźmi. Opowiada o kilku różnych przypadkach:
  • Nadia, szesnastoletnia Ukrainka, tancerka baletowa, chce wyjechać w nadziei na lepsze życie. Jej ojciec Wiktor jest temu przeciwny. Pewnego dnia dziewczyna licząc na karierę w agencji modelek ucieka z domu i znika bez wieści. 
  • Podczas wakacji w Azji amerykańskie małżeństwo traci swoją dwunastoletnią córkę Annie.
  • Samotnie wychowująca dziecko Helena, mieszkanka Pragi, spotyka zamożnego biznesmena. Znajomość okazuje się jednak bardzo niebezpieczna. 
  • W Rumunii siedemnastoletnia sierota Katerina poznaje chłopaka dzięki internetowej agencji matrymonialnej. Chłopak jednak nie ma wobec niej dobrych zamiarów. 
Wszystkie powyżej opisane osoby, jak można się domyślić, trafiają w ręce handlarzy żywym towarem. Są wykorzystywane, zmuszane do prostytucji, a właściciele tego brutalnego biznesu dosłownie śpią na pieniądzach. Tropem porywanych osób wyrusza agentka FBI Kate Morozov. Jej celem jest odnalezienie i ukaranie tego, który jest głównym zarządcą całego procesu. Ciężko to zrealizować, ale Kate doszła po trupach do celu. Udało się uwolnić mnóstwo młodych dziewczyn, a sprawców tego wszystkiego odpowiednio ukarać.

Fabuła jak zawsze w wielkim skrócie, żeby nie opowiedzieć zbyt dużo osobom, które owego dzieła filmowego jeszcze nie widziały. Po drodze FBI napotyka trudności, to nie jest tak, że od razu wszystko się udało. Jest bardzo wiele scen, w których widać jak wygląda codzienność tych dziewczyn. Film jest pełen brutalnych scen, wstrząsający, szokujący. Ludzie często nie są świadomi tego, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. I po to właśnie powstają takie filmy, aby uświadamiać, że ten okrutny biznes kwitnie i ma się niestety całkiem dobrze. Każdego roku mnóstwo kobiet staje się ofiarami handlarzy ludźmi. Spora część z nich nigdy się nie odnajduje. To cholernie przykre, ale rzeczywistość jest ciężka i brutalna. Może nam się wydawać, że to dzieje się ''gdzieś daleko'', ale wbrew pozorom i całkiem blisko nas zdarzają się takie przypadki. Ciężko się o tym mówi, ale moim zdaniem powinno się. 
Film jest naprawdę rewelacyjny, bardzo dobrze nakręcony, mistrzowska gra aktorów. Wyobrażam sobie jak trudna musiała być rola w takim filmie. To dzieło idealnie oddaje przykre realia tego wszystkiego. Ma on w sobie coś takiego, że trafia do człowieka, chwyta go za serce, wstrząsa nim. Ja osobiście byłam w naprawdę wielkim szoku i długo nie umiałam zapomnieć o tym filmie. Lubię oglądać czasem tak zwane ''cięższe'' filmy właśnie tego typu. Polecam każdemu, kto nie jest bardzo wrażliwy, ma nieco mocniejsze nerwy i jest gotowy na zmierzenie się z rzeczywistością. Osoby wrażliwsze nie powinny moim zdaniem na to patrzeć, to mogłoby źle wpłynąć na ich psychikę. Z mojej strony natomiast polecam ten film, bo jest dobry i cholernie daje do myślenia.
Ocena: 10/10 

Film jest do obejrzenia w dwóch częściach:





Niebawem znowu coś Wam tutaj opowiem...
Śledź mnie w internetach:

Do kolejnego! ;)