Witam wszystkich.
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze i przypominam, że jestem za nie naprawdę bardzo wdzięczna. W tym poście poruszę temat niewątpliwie trudny, ale warty omówienia. Opiszę to na podstawie nie jednej, a aż trzech książek o owej tematyce. Jak pewnie domyślacie się już po tytule zamierzam przybliżyć Wam nieco kwestię zaburzeń odżywiania na podstawie wybranych przeze mnie lektur.
Trzy wybrane przeze mnie tytuły to:
''Chuda'' - Judith Fathallah
'"Dziennik Bulimiczki" - Elisabeth Zoller, Brigitte Kolloch
''Przeklinam Cię, Ciało'' - Wanda Lachowicz
Pierwsza pozycja na liście - ''Chuda'' - opowiada o nastolatce chorującej na anoreksję. Autorka zachorowała w wieku trzynastu lat. Zmagała się z chorobą trzy lata. Trafiła do szpitala psychiatrycznego i przeszła swoje własne piekło. Książka skupia się na przeżyciach bohaterki, pokazuje bez owijania w bawełnę jak wygląda życie z perspektywy osoby chorej. Dziewczynie udaje się jednak wyjść z choroby, dzisiaj jest już wyleczona.
Mnie osobiście książka średnio się podobała. Porusza ona temat bardzo poważny, o którym należy mówić, ale niczym nie różni się od wielu innych lektur o tej tematyce. Pokazuje jak bohater lub bohaterka opowieści wpada w chorobę, jak z nią walczy, ląduje w szpitalach no i tam najczęściej po prostu zdrowieje. Tego typu książki dają do myślenia, ukazują jak trudna jest ta choroba, jak łatwo w nią wpaść, a jak ciężko z niej wyjść. Mimo wszystko jednak jest sporo podobnych dzieł, które wciąż powtarzają jeden i ten sam schemat, który już opisałam. Tematyka dobra, ukazane jak najbardziej prawdziwie i zgodnie z rzeczywistością, ale za bardzo oklepanie, więc ocenia wynosi 7/10.
Kilka cytatów z owej książki:
Zaledwie cienka linia odgradza przyjemność od bólu i nie trzeba być szalonym, by to przyznać.
Czemu oczekiwała ode mnie prawdy, skoro kłamstwa były łatwiejsze do przyjęcia?
Bo zbyt wcześnie się nauczyłam, że wszystko jest niestałe, niestabilne i fałszywe, a jedynym sposobem, żeby poczuć tę cholerną pewność, jest wytworzenie jej sobie samemu...
Szaleństwo jest jak zgubienie drogi. Przy sprzyjającym splocie okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych może się przytrafić każdemu.
Kolejna pozycja z listy, czyli ''Dziennik Bulimiczki'' opowiada o dziewczynie o imieniu Iza, która chciała schudnąć tylko parę kilogramów, a skończyło się na tym, że straciła kontrolę nad własnym życiem. Wpadła w błędne koło, nie chciała dopuścić do siebie myśli, że jest chora. Zrozumiała to dopiero, kiedy przyłapano ją na kradzieży jedzenia w supermarkecie. Dziewczyna pozwoliła sobie pomóc. Droga do zdrowia była długa i ciężka, ale oczywiście udało się.
Pozycja niewątpliwie ciekawa, napisana w formie pamiętnika. Iza opowiada o swoich wewnętrznych przeżyciach. Książka ta jest źródłem informacji, naprawdę wiele można się z niej dowiedzieć o tej chorobie. Wyznania bohaterki pozwalają spojrzeć na świat oczami osoby chorej, zrozumieć ją. To pozwala nam dostrzec jak ciężka jest ta choroba. Niestety, ale muszę się tego uczepić - znowu powtarzany jest ten sam schemat, który psuje większość książek tego typu. Bohater powoli wpada w chorobę, uświadamia sobie, że jest chory, trafia do szpitala, przechodzi długą terapię, zdrowieje i koniec. Proste, oklepane, do przewidzenia, nic zaskakującego. Ważniejsze jest jednak to, że lektura ukazuje przykrą rzeczywistość i realia tej choroby, która dotyka coraz więcej osób, najczęściej bardzo młodych. Książka jest dobra, ale troszkę zbyt oklepana jednym prostym schematem. Ocena wynosi w takim razie 8/10.
Kilka cytatów z ''Dziennika Bulimiczki":
Być może, aby być sobie wiernym, aby się spełnić, trzeba być trochę stukniętym. Być może. Ale gdy za wszelką cenę chce się osiągnąć ten cel, jest się egoistą, rani się innych. W każdym razie tak się myśli. Dlatego, że inni muszą pogodzić się z tym, że ty nie jesteś taka, jaką oni chcieliby ciebie mieć. O to chodzi. Mam marzenie, mam wiele marzeń. I będę wystarczająco stuknięta, żeby je zrealizować. A wy musicie kochać mnie taką, jaka jestem. Razem z moimi marzeniami, taką, jaka jestem.
Wszędzie tam gdzie jest światło, jest również cień.
Świat i ludzie są czymś więcej niż to, co nasz biedny umysł potrafi zrozumieć.
Ale widocznie było już za późno. Nie potrafiłam już rozmawiać, nie umiałam się otworzyć. Byłam zbyt smutna i za bardzo zamknięta w sobie.
Trzecia, no i zarazem ostatnia pozycja z listy - ''Przeklinam Cię, ciało'' opowiada o dziewczynie, która przeszła przez koszmar anoreksji i bulimii. Leczyła się w szpitalach psychiatrycznych, miała kontakt z narkotykami. Autorka opowiada o swoich wewnętrznych przeżyciach, o problemach z rodzicami, o odreagowywaniu tego wymiotami, o celu, jaki sobie obrała - doprowadzenie się do śmierci. Ta książka jest zdecydowanie najlepsza ze wszystkich opisanych przeze mnie w tym poście. Historia tej dziewczyny nie jest wpasowana w ten schemat, o którym mówiłam wcześniej, tutaj jest inaczej. Po wyjściu ze szpitala bohaterka ma mnóstwo momentów załamań, gorszych chwil, nie jest aż tak znowu dobrze i prawdopodobnie nigdy do końca zdrowia nie odzyska. Tym lektura różni się od powyższych - tamte dziewczyny wszystkie po leczeniu zdrowieją, a tutaj walka o siebie i swoje życie nadal trwa. Ta opowieść sama w sobie jest genialna. Daje do myślenia, zwłaszcza przy dzisiejszym kulcie szczupłego ciała, tego typu historie pokazują bowiem, do czego może prowadzić podążenie za trendami i pragnienie wpasowania się w to, co modne. Tego typu lektury powinny być przede wszystkim przestrogą, pokazują one także rzeczywistość osoby chorej i brutalną prawdę o chorobie. Książka, jaką jest ''Przeklinam Cię, ciało'' Wandy Lachowicz zdecydowanie zasługuje na polecenie z wymienionych wyżej powodów, a więc oceniam ją zatem takim mocnym 9/10. A oto kilka cytatów z owej książki:
Przez chwilę wydaje mi się, że słyszę śmiech. To życie ze mnie drwi...
Jestem tchórzem, nie potrafię żyć, nie umiem się zabić, będę zdychać powoli w męczarniach, aż zjedzą mnie robaki i w ten sposób spełni się mój sen.
To twój film, w którym sama grasz główną rolę. I nie da się tego zmienić. Ten film nazywa się życie i możesz je wygrać albo przegrać.
Ból jest jak igła, kawałek raniącego skórę szkła, niewidoczny dla innych cierń. Ściska, opasuje, kaleczy, rani, zniewala, dręczy, a w końcu zabija. Jest cierpieniem i wybawieniem. Człowiek, ogarnięty bólem nie do wytrzymania, nie ma siły już myśleć o niczym innym. Nie ma niczego poza nim. Walczy, potem się poddaje. Akceptuje sytuację, przyzwyczaja się do niej, oswaja ból. Uczy się z nim żyć.
Nie potrzebuję miłości a tym bardziej litości. Kocham i przeklinam tylko swoje ciało. Jestem jak (...) zraniony ptak, któremu zamiast skrzydeł ktoś wyrwał serce.
Dlatego z kilku powodów nigdy nie będę miała dzieci. Po pierwsze, mogą być takie jak ja, po drugie, nie byłabym w stanie ich kochać tak bezgranicznie durną i ślepą miłością. Dziecko to powielanie naszych wad w mniejszym formacie, to ograniczenie własnej wolności, a ja nienawidzę, kiedy mi się cokolwiek ogranicza.
Mnie osobiście najlepiej czytało się ''Przeklinam Cię, ciało''. Ta pozycja została w mojej pamięci, po przeczytaniu jeszcze długo nie potrafiłam o niej zapomnieć. ''Chuda'' nie siedzi zbyt długo w człowieku, przynajmniej nie we mnie. Największą wadą książek o tematyce zaburzeń odżywiania jest wielokrotnie wspomniany schemat, w który idealnie wpasowują się historie opisane w wielu osobnych lekturach. To trochę tak, jakby było mnóstwo książek o tym samym, tylko pozmieniane szczegóły i imiona bohaterów. Trochę to nie ma sensu, pomimo faktu, że każda z tych opowieści może opisywać inne przeżycia, pokazywać realia choroby i przede wszystkim uświadamiać ludzi, jak niebezpieczny jest dzisiejszy kult szczupłego ciała. Uważam, że najpiękniejszym człowiekiem jest ten, kto jest dobrym człowiekiem. Nieważne, czy gruby czy chudy, ważne jakim jest człowiekiem.
Każdemu, kto potrzebuje trochę przemyśleń, jest zainteresowany tematem serdecznie polecam te książki, mimo wszystko.
Już niebawem coś nowego...
Śledź mnie w internetach:
Do zobaczenia ;)